Jolanta Płonka jako druhna w świetlicy środowiskowej w Domu Harcerza w Jeleniej Górze pracowała przez osiem lat. Przez ten czas zyskała szacunek i sympatię podopiecznych oraz rodziców.
– To była wyjątkowa kobieta, która robiła o wiele więcej niż musiała. Zajmowała się naszymi dziećmi jak matka, a nam pomagała przez cały czas, niezależnie od swojej pracy. Podopieczni i rodzice byli z nią niezwykle zżyci. To jednak nie wystarczyło zarządowi do przedłużenia jej umowy. Z chwilą odejścia ze świetlicy pani Joli wypisaliśmy dzieci, bo one nie chcą chodzić do kogoś kogo nie znają – mówi pani Iwona Topolewska, matka jednego z wypisanych dzieci.
14-letnia Kasia mówi, że nie rozumie decyzji dorosłych, i że nikt im nie wytłumaczył, dlaczego tak bliska im osoba musi odejść z pracy. Dziewczynka twierdzi, że bez pani Joli to już nie będzie świetlica, tylko zwykły, pusty budynek.