Stan kamienicy przy ul. Wincentego Pola, w której jeszcze kilka lat temu mieściły się gabinety lekarskie Obwodu Lecznictwa Kolejowego, jest z dnia na dzień coraz gorszy. Pobliscy mieszkańcy boją się, że budynek może runąć.
Kiedy OLK zlikwidowano, PKP zamknęły na cztery spusty należące do niej nieruchomości , w tym wspomnianą kamienicę. Paradoksalnie, w połowie lat 90-tych wydano sporo pieniędzy na remont pomieszczeń w budynku. Położono nowe kafle, wykładziny, zadbano także o wymianę urządzeń sanitarnych.
Środki wyrzucono w błoto, bo kamienica nie służy nikomu, a PKP na próżno szuka kupca nieruchomości, która teraz przypomina ruinę.
– To skandal. Tylu ludzi nie ma mieszkań. Można przecież tę dużą kamienicę jakoś do tego przystosować. A oni zamontowali kraty i tyle – mówi Dariusz Krzyszkowski, jeden z pobliskich mieszkańców.
Z fatalnego stanu budynku niewiele sobie robią przechodnie. Za kratą blokującą dostęp do bramy głównej urządzili sobie wysypisko śmieci, których nikt nie sprząta. Narosła cała góra brudów.
Dla wandali celem są okna niszczejącego budynku. Wieczorem rzucają w nie kamieniami. Kto trafi, ten lepszy. Patrole Straży Ochrony Kolei nieruchomości nie pilnują.
– Budynek pochodzi z przełomu XIX i XX wieku i ma dość solidną drewnianą konstrukcję, ale bez odpowiednich ekspertyz trudno zagwarantować, że nie została ona nadruszona – mówi Michał Matyjak, specjalista budowlany.
W podobnie opłakanym stanie jest inna kamienica należąca do PKP. To tak zwany dom pod zegarem przy ul. 1 Maja. Mieściły się tam biura przewoźnika. Teraz budynek niszczeje. W coraz gorszym stanie są także inne obiekty kolejowe przy ulicy Krakowskiej.
Spółka Nieruchomości PKP nie zamierza obniżyć cenowej oferty. Zainteresowanych brakuje nie tylko ze względu na cenę. Ewentualnych inwestorów przeraża fatalna kondycja budynków. Po zakupie trzeba dołożyć co najmniej dwa razy tyle, aby doprowadzić je do przyzwoitości.
I kółko się zamyka.