Już w pierwszej rundzie dojdzie do pojedynku mistrzyń wielkoszlemowych. Polka zmierzy się bowiem z Amerykanką Sofią Kenin. To triumfatorka imprezy z roku 2020 i finalistka Rolanda Garrosa, kiedy to przegrała z naszą Igą Świątek. Eksperci wskazują na absolutnie "najczarniejszy z czarnych" scenariuszy. Na inaugurację wspomniana Sofia Kenin, a ewentualnie dalej w drugiej rundzie Danielle Collins, która wygrywała już ze Świątek w Australii lub Angelique Kerber, czyli była liderka światowego rankingu. Potencjalna czwarta runda to bój z Ukrainką Eliną Svitoliną, czyli zawodniczką, która ograła Polkę na kortach Wimbledonu w ubiegłym sezonie. Jakby tego było mało to w ćwierćfinale na Polkę może czekać Łotyszka Jelena Ostapenko (bilans 4:0 dla kontrowersyjnej przeciwniczki), a w półfinale Kazaszka Jelena Rybakina (bilans 3:1 dla rywalki), czyli absolutne dwie zmory biało-czerwonej tenisistki. Inne zawodniczki z TOP 4 rankingu WTA mają znacznie łatwiejsze drabinki, ale z drugiej strony, chcąc triumfować w całej imprezie, trzeba wygrać z każdym i być przygotowanym na każdy scenariusz.
Dodajmy, że z mistrzynią Australian Open, ale z roku 2018 zagra Magdalena Linette. Polka już w pierwszej rundzie zmierzy się bowiem z Dunką polskiego pochodzenia - Karoliną Woźniacką. Magdalena Fręch powalczy z kolei z wymagającą reprezentantką gospodarzy, wracającą do touru po poważnej kontuzji - Darią Saville. Nieźle, jeśli chodzi o pierwszą rundę wylosował wrocławianin, Hubert Hurkacz. Nasz tenisista rozpocznie zmagania od rywalizacji z zawodnikiem z kwalifikacji. Później jednak pojawiają się "małe schody". Jeśli Hurkacz zwycięży, to na jego drodze może stanąć powracający do walki po problemach zdrowotnych Kanadyjczyk - Denis Shapovalov.