Jelenia Góra: Cena kalectwa
Aktualizacja: Środa, 15 lutego 2006, 20:34
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
- Nie ma kary, która przywróciłaby zdrowie mojej córce - mówił drżącym głosem Mariusz Stachów, ojciec sparaliżowanej dziewczyny. Kierowca, który potrącił jego córkę jadąc po pijanemu, został wczoraj skazany na 6 lat.</b>
Nie jestem mściwy. Dlatego wszystko mi jedno, na ile ten człowiek pójdzie siedzieć. Nam już i tak się nie chce żyć - mówi Mariusz Stachów. Ze spokojem przyjął wczorajszy wyrok. - Liczyłem na to, że już nigdy nie będzie mógł jeździć samochodem. Tymczasem dostał zakaz prowadzenia pojazdów tylko na 10 lat. Skóra mi cierpnie na myśl, że kiedyś znowu wsiądzie za kółko - dodaje.
Do tragicznego zdarzenia doszło w czerwcu ubiegłego roku. 43-letni Ryszard S. staranował oplem omegą dziewczynę, która prawidłowo przechodziła przez przejście dla pieszych. Pirat drogowy wyprzedzał inny samochód, który zatrzymał się przed pasami, aby przepuścić pieszą. Jak wykazało śledztwo, jechał przynajmniej 80 kilometrów na godzinę. W dodatku uciekł z miejsca zdarzenia. Policja zatrzymała go po długim pościgu przez całe miasto. Był pijany.
Asia Stachów przez kilka miesięcy była w śpiączce. Odzyskała świadomość, ale leży sparaliżowana w łóżku.
- Zachowanie kierowcy było karygodne - uzasadniał wczoraj wyrok sędzia Grzegorz Stupnicki. - Miał 1,9 promila alkoholu we krwi i jechał do znajomych pić dalej. W dodatku uciekł z miejsca zdarzenia.
Podczas odczytywania wyroku oskarżonego nie było na sali. Jest w areszcie i sąd uznał, że nie ma potrzeby go przyprowadzać. Sędzia znalazł jednak okoliczności łagodzące. Dlatego też winny nie dostał maksymalnej kary - 12 lat. - Ryszard S. przyznał się do winy i zrozumiał, że jego zachowanie było naganne. Miał dobre relacje w rodzinie. Nigdy wcześniej nie dostał nawet mandatu - argumentował sędzia Stupnicki. - Kara dotknie także jego żonę i dorastającego syna, którzy zostaną pozbawieni męża i ojca.
Rodzina Stachów codziennie przeżywa wielki dramat. - Asia nie chodzi. Leży cały czas w łóżku. Rusza jedynie ręką - mówi Mariusz Stachów. - Córka jest załamana. Ciągle powtarza, że nie ma po co żyć. Z żoną staramy się jakoś podtrzymywać ją na duchu, ale sami też jesteśmy na skraju wyczerpania - przyznał zmęczonym głosem.
Po wypadku Mariusz Stachów i jego żona rzucili pracę. Wydzierżawili swoją firmę koledze. Sami dzień i noc są przy 20-letniej córce.
Tragicznym wydarzeniem poruszona była niemal cała sportowa Jelenia Góra. Asia była bowiem koszykarką MKS MDK Karkonosze.
- To wspaniała dziewczyna - mówi Małgorzata Dull, koleżanka z osiedla, która przyszła wczoraj do sądu. - Chodziłyśmy razem do technikum. Asia była duszą towarzystwa, zawsze uśmiechnięta, wszystkich pocieszała.
Natalia Górniaczyk grała z Joanną w jednej drużynie. - Na obozach zawsze mieszkałyśmy razem w pokoju. Z nią trudno się nudzić. Miała mnóstwo fajnych pomysłów - mówi.
Przyjaciółki odwiedzają ją niemal bez przerwy. - Pamięta przeszłość: śmieszne zdarzenia ze szkoły, z podwórka - mówi Małgorzata Dull. - Czasem nawet się śmieje. Ale nie pamięta tego, co było wczoraj. Ciągle się pyta, kto u niej był. Przeprasza, że czegoś nie pamięta, albo że niewyraźnie mówi.
Wczorajszy wyrok nie jest prawomocny. Obrońca Ryszarda S. Wojciech Setkowicz nie wie jeszcze, czy się odwoła.
Ofiara pijanego kierowcy prawdopodobnie nigdy nie odzyska pełnej sprawności fizycznej. Jest jednak szansa, że kiedyś będzie chodzić. - Tylko ta nadzieja trzyma nas przy życiu - mówi jej tata.