W lutym komisja kultury rady miejskiej skierowała do prezydenta pytanie dotyczące harmonogramu działań w zakresie powstawania domu kultury w Cieplicach – mówi cieplicki radny Cezariusz Wiklik, szef komisji.
Rajca otrzymał odpowiedź w kwietniu. Wynika z niej, że w planie uwzględniono wynagrodzenie pełnomocnika prezydenta miasta do spraw utworzenia domu kultury w Cieplicach. Miał on zostać powołany najpóźniej do końca maja. – Mamy drugą dekadę czerwca, a pełnomocnika brak – stwierdza C. Wiklik.
– Taka placówka jest koniecznością – podkreśla Małgorzata Turowska ze Stowarzyszenia Miłośnicy Cieplic. – To jeden z niezmiennych punktów naszego programu. W uzdrowisku jest bardzo dużo młodzieży, która się nudzi. Nie wszystkim chce się dojeżdżać do Jeleniej Góry do tamtejszych domów kultury, a u nas tego nie ma – usłyszeliśmy. „Orlik” na osiedlu Orle ma za małą siłę przebicia: nie jest bowiem placówką działającą stale. A Cieplice to kulturalna pustynia.
Cieplicka nuda manifestuje się rozmaicie. Wystarczy spojrzeć na pobazgrane przez wandali ściany odnowionych kamienic przy placu Piastowskim. Sfrustrowana młodzież bywa także agresywna. W czwartek przy placu Kombatantów, ni stąd ni zowąd, chuligan uderzył w twarz Bogu ducha winnego człowieka. Sprawcą zajęła się policja.
– Zaczyna się od nudy, a kończy na konflikcie z prawem – mówi Małgorzata Turowska. Gdyby tę trudną młodzież czymś zainteresować, na pewno byłoby mniej takich przypadków. Tym bardziej, że miasto ma sporo lokalizacji dla domu kultury. Mogłaby być to opuszczona bursa szkoły rzemiosł lub kilka pomieszczeń w Pałacu Schaffgotschów, siedzibie Politechniki Wrocławskiej. – Stoją niewykorzystane, a dyrekcja PW zapewniła, że może je udostępnić miastu w zamian za remont – przypomina Turowska.
Póki co cieplicki dom kultury jest pojęciem wirtualnym, a radny Cezariusz Wiklik nawet nie wie, jak nazywa się pełnomocnik ds. powołania placówki, który rzekomo ma pracować od dwóch tygodni.