Autokar zaczął płonąć od tylnej części około godziny dziewiątej na podjeździe w okolicach Dziwiszowa. Kilka minut później płomienie zajęły już całość pojazdu. Mimo akcji strażaków godzinę później z autobusu pozostał doszczętnie spalony wrak. W makabrycznym zdarzeniu na szczęście nie było żadnych ofiar w ludziach.
Ten poniedziałek z pewnością zapamiętają dzieci i nauczyciele ze Szkoły Podstawowej nr 18 z Legnicy. Zaplanowana wycieczka dla czterdziestu trzech dzieci i pełen komfort psychiczny wszystkich uczestników wycieczki nagle zakłócił niespodziewany pożar autobusu.
– To miała być miła i spokojna wycieczka – mówi Natalia Karczmer, jedna z opiekunek. Niestety przerodziła się w prawdziwy koszmar. Szczęście, że dzieci udało nam się uratować. Dzięki kierowcom, którzy zatrzymywali się żeby nam pomóc udało się uratować rzeczy schowane w bocznym bagażniku.
– Nie wiem co mogło się stać – mówi kierowca autobusu. Był to pierwszy taki przypadek w moim życiu. Straszne przeżycie. Najbardziej bałem się o dzieci, ale jak je ewakuowaliśmy to byłem spokojniejszy.
Na miejsce przyjechali przerażeni rodzice dzieci. Prawdziwy koszmar przeżyły również opiekunki wycieczki, które na początku nie dowierzały, że zapalił się autobus.
– Pojawił się dym, ale panie myślały, że ktoś z nas coś podpalił, albo pali papierosy – mówi Kasia Kaczmarek. Potem wszyscy zaczęli krzyczeć, że się pali. Przybiegły nauczycielki a ja zaczęłam się dusić, bo siedziałam niedaleko miejsca, gdzie wydobywał się dym. Wyprowadzono nas szybko z autobusu i tuż później wszystko było w ogniu – opowiada dziewczynka.
Dzięki tej natychmiastowej reakcji nikomu nic się nie stało. Spaleniu uległy jednak niektóre podręczne rzeczy, które dzieci zabrały ze sobą do autobusu: kilka telefonów komórkowych, pieniądze, aparat cyfrowy oraz odzież wierzchnia dzieci.
Po ugaszeniu pożaru na miejsce podstawiono drugi autobus, który przewiózł dzieci do Borowic.