- W Jeleniej Górze na razie jeszcze na ten temat nie rozmawialiśmy. Jeżeli będą ludzie w potrzebie, kiedy sytuacja będzie spowodowana wojną – i chodzi tu o rodziny, a nie imigrantów zarobkowych – to nieludzkie byłoby nieprzyjmowanie tych ludzi – powiedział Jerzy Łużniak, zastępca prezydenta miasta, który przypomina, że w podobnej sytuacji byli Polacy w czasie drugiej wojny światowej, kiedy to polskie rodziny były przyjmowane m.in. w krajach arabskich. - W czasie stanu wojennego ludzie wyjeżdżali na zachód i mieszkali w obozach, w których dzisiaj mieszkają Syryjczycy. Musimy o tym pamiętać – dodał J. Łużniak. - Nie chodzi o to, że mamy przyjmować duże ilości, tylko mamy być ludźmi. W trudnej sytuacji trzeba wyciągnąć rękę – podkreślił.
Z pomysłem „wzięcia sprawy w swoje ręce” przez samorządowców wyszedł szef PO Grzegorz Schetyna – polityczny przyjaciel Marcina Zawiły, prezydenta Jeleniej Góry. Hasło podchwycili włodarze kilku miast, w tym m.in. Jacek Jaśkowiak w Poznaniu.