Zdarzenie, które tak wzburzyło naszego Czytelnika miało miejsce 23 stycznia, około godziny 13.30 w Miłkowie.
Według relacji pana Jacka (potwierdzonej nagraniem, z monitoringu posesji, które nam udostępnił) tego dnia przyjechał kurier, aby wręczyć mu zamówioną poprzez Internet przesyłkę. Ważąca około pół kilograma paczka zawierała samozamykacz do drzwi.
Jak utrzymuje nasz Czytelnik, w chwili gdy kurier dotarł do jego miejscowości był w Jeleniej Górze lecz w domu znajdowała się jego córka. Doręczyciel jednak nie zadzwonił dzwonkiem umieszczonym przy bramie na posesję, aby dostarczyć ją bezpośrednio do domu, próbował jedynie wcisnąć pudełko do skrzynki pocztowej. Gdy mu się nie udało (z racji gabarytów) rzucił pakunkiem przez bramę na odległość około 10 metrów. Gdy nasz Czytelnik dotarł do domu, znalazł przesyłkę leżącą na ziemi i utytłaną w śniegu.
Zadzwonił do kuriera, a ten utrzymywał, że paczkę wsunął szparą między podłożem i bramą wjazdową na podwórko, pchnął, a ta przesunęła się po lodzie. Nasz Czytelnik sprawdził przebieg tego zdarzenia na monitoringu i zadzwonił ponownie do kuriera z pytaniem dlaczego ten rzucił przesyłką. Doręczyciel odburknął mu, że powinien się cieszyć, bo mógł otrzymać awizo i dziś by paczki nie dostał.
- Na szczęście elementy urządzenia nie zostały uszkodzone, jednak czy tak powinno wyglądać dostarczanie przesyłki przez kuriera? - pyta pan Jacek
Poprosiliśmy o odniesienie się tego zdarzenia kierownictwo firmy kuriera, który tak potraktował przesyłkę pana Jacka. – Niestety, my jako firma, nie otrzymaliśmy informacji o zajściu. Oczywiście wyciągniemy konsekwencje wobec kuriera - czytamy w krótkiej odpowiedzi przesłanej drogą mailową.