- Dojeżdżając do znaku zakazu wjazdu (strefa pomarańczowa) musimy zawrócić, a zawracając nie ma
możliwości, by zobaczyć znak zakazujący zatrzymywanie się, a właściwie to, co na nim jest narysowane – pisze nasz Czytelnik. – Dlatego kierowcy parkują tam swoje samochody, a straż miejska ich karze mandatami lub zakłada blokady na koła. - Sam dwukrotnie byłem świadkiem takich sytuacji. Na obrazku nr 2 jest strefa do końca, czyli do skrzyżowania, zabraniająca postoju i jest tu również kamera, więc jak tylko ktoś zostawi auto, to straż miejska wie o tym natychmiast. Moim zdaniem, znak informujący o tym, że nie wolno tam stawać, powinien być ustawiony jeszcze przynajmniej w dwóch miejscach – dodaje Czytelnik.
Nieco inne zdanie na ten temat ma natomiast straż miejska. - Informuję, że zarządca drogi miał na myśli wyłączenie z możliwości zatrzymania pojazdów z lewej strony ulicy 1 Maja od ulicy Kubsza do zakazu ruchu na wysokości Kościoła Garnizonowego – wyjaśnia Artur Wilimek, rzecznik Straży Miejskiej w Jeleniej Górze. - Znak B-36 czyli zakaz zatrzymywania umieszczony jest przed odcinkiem wyłączonym z ruchu. Przepisy prawa o ruchu drogowym określają miejsce i sposób oznakowania. Manewry wykonywane przez kierowców nie mogą być podstawą do zmiany oznakowania bądź miejsca, w którym jest ono umieszczone – dodaje rzecznik i tłumaczy: Przyjmijmy wersję, że kierowca zauważył znak zakaz ruchu 20 m wcześniej i zawrócił. Również nie był w stanie zauważyć znaku zakaz zatrzymywania. Ta sama sytuacja wynikłaby gdy kierujący zaparkuje przy lewej krawędzi jezdni (wykroczenie). Też tłumaczyłby, że nie widział znaku zakaz zatrzymywania.
Wynika z tego jednoznacznie, że niezależnie od manewru, który wykona kierujący, powinien upewnić się jakie przepisy obowiązują na odcinku drogi za skrzyżowaniem bądź - jak w tym przypadku - na początku odcinka, na którym jest dopuszczony ruch.