Opowiedział w liście, że spotkał się w tym referacie z wyjątkowo sympatycznymi urzędniczkami. - Ale najciekawsze wydarzyło się pod koniec pobytu. Mieliśmy jeszcze z żoną złożyć pisemne oświadczenia. Pani podała druki do wypełnienia, więc żona zaczęła szukać okularów. Ku naszemu zdziwieniu urzędniczka otworzyła szufladę i spytała czy może podać jakieś okulary, a miała ich kilka par – napisał do nas jeleniogórzanin. Dodał, że urzędniczki przynoszą też z domu zabawki, bo przychodzą mamy z dziećmi i trzeba, na czas załatwiania formalności, zająć czymś maluchy.
Miło, że ludzie doceniają nasze starania – mówiła nam urzędniczka Ewa Domaracka, ale przecież nie robimy nic wielkiego. - Zdarzało się w przeszłości, że przychodzący do nas mieszkańcy zapominali okularów, a niektórzy z nich – ze względu na trudną sytuację finansową - po prostu ich nie mieli. Dlatego zaczęłyśmy zbierać okulary, żeby ludziom pomóc przeczytać dokumenty – opowiadała nam.
A co do zabawek? - Kiedy dzieci mają czym się zajęć, nam i ich rodzicom szybciej idzie załatwianie sprawy – zauważa Ewa Domaracka.