Ministra około godz. 19 eskortował konwój policji od lotniska w Jeleniej Górze. Przyleciał tam rządowym helikopterem. Przedstawiciel rządu zapoznał się z sytuacją, jaka panuje w mieście po wylaniu rzeki Kamiennej.
Pytany przez dziennikarzy, czy nie warto zwiększyć nakładów na modernizację poniemieckich urządzeń, które chronią przed zatapianiem, powiedział, że ryzyka powodzi w rejonach podgórskich nie da się uniknąć. – Jesteśmy wobec tego bezradni. Nie da się zabezpieczyć wszystkich cieków wodnych – dodał.
Wicepremier Dorn zapewnił, że rząd pomoże. – Są pieniądze na zapomogi i doraźne zasiłki. Budżet może to kosztować trzy miliony złotych – powiedział. Wspomniał też, że z tych środków zostanie wyremontowana droga krajowa numer trzy.
Wspomniał też o dobrej opinii o służbach ratowniczych, które pomagały powodzianom podczas minionych dni. Dorn powiedział także, że nie jest to powódź wielkoobszarowa, ale na pewno bardzo dotkliwa nie tylko dla piechowiczan.
Wicepremier podczas konferencji prasowej transmitowanej przez TVN rozmawiał przez chwilę z mieszkańcami dotkniętymi powodzią. Jedna z kobiet pożaliła się, że straciła cały dobytek i teraz musi mieszkać z mężem i trojgiem dzieci w jednym pokoju.
Rozmowę przejął Stanisław Ejnik, burmistrz Piechowic. Ludwik Dorn, w towarzystwie policyjnej eskorty opuścił Piechowice około godziny 20. 20.
Przypomnijmy, że Piechowice są wciąż pozbawione wody pitnej, ponieważ zostało zniszczone ujęcie wody w Górzyńcu. Część budynków nie ma także prądu. Skala zniszczeń jest spora. Wielu mieszkańców potwierdza, że znacznie większa niż podczas powodzi stulecia w 1997 roku.