Trwa wiosenne zarybianie rzek narybkiem pstrąga potokowego – mówi Józef Goszczycki, dyrektor Biura Zarządu Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Jeleniej Górze. – Popularne dla muszkarzy i spinningistów ryby trafią niebawem do wód Bobru w rejonie Jeleniej Góry. Na razie wpuszczane są w okolicach Kamiennej Góry i Bolesławca. Trafiają także do Kwisy w okolicach Lubania.
Na co mogą liczyć wędkarze, którzy łowią na jeleniogórskich i okolicznych stawach i zbiornikach? – Spore zarybienia nastąpiły jesienią. Wówczas wpuściliśmy do akwenów około dwa i pół tony ryb – mówi J. Goszczycki. Najwięcej do jezior zaporowych oraz większych żwirowni i glinianek: w Wojanowie i popularnego „Balatonu” w Staniszowie. Ryby trafiły także do mniejszych stawów, w tym cieplickiego kompleksu na Ptaszynie. Głównie karpie, ale także i płocie, liny, karasie oraz amury.
Mimo budzącej się wiosny wędkujący nie są na razie zadowoleni z połowów. Choć stosowane są różnorodne przynęty, ryby nie biorą. – Sama drobnica i to rzadko – mówi pan Jerzy, którego spotkaliśmy na stawach ptaszyńskich. Pan Jerzy nastawia się na wieczorne połowy karpi, ale – jak mówi – jest jeszcze za wcześniej.
Za przyjemność wędkowania muszą jednak zapłacić i to niemało: włącznie z wpisowym i składką członkowską oraz opłatą okręgową to 163 złote (bez ulg, które przysługują emerytom i młodzieży). Do tego cały, dość skomplikowany system dopłat za wędkowanie w różnych rodzajach wód.
– Nie ukrywam, że gdyby nie pasja, nie płaciłbym tyle. Na pewno za te pieniądze nie nałowię ryb przez cały sezon. Ale przecież nie wszystko musimy przeliczać na złotówki – opowiada Marek Gregorczyk, jeden z wędkujących.
Wędkarze narzekają też na zanieczyszczone brzegi akwenów, na których lowią ryby. Często sami są winni bałaganowi, bo pozostawiają po sobie śmieci. Jednak nie zawsze. – Cały brzeg zaścielony jest foliowymi workami z okolicznych śmietników i widać dzikie wysypisko odpadków – mówią wędkujący w stawie przy ulicy Mickiewicza. Okoliczny skwer niedawno został posprzątany przez służby Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, ale brzegi akwenu – już nie. – Teren jest dzierżawiony przez Polski Związek Wędkarski – usłyszeliśmy.
Fatalna sytuacja jest także nad brzegami jeziora Pilchowickiego, gdzie piętrzą się śmieci z wysypiska w Siedlęcinie. Bardzo brudno jest także na staniszowskim Balatonie.