W związku z ostatnimi doniesieniami dotyczącymi wypadków, w których zginęli ludzie, a jednym z czynników tragedii były przydrożne drzewa, swój apel skierował do nas Edward Woźniak z Sulęcina.
Jest on autorem analizy, która jednoznacznie wskazuje, że zadrzewione pobocza dróg to jedna z głównych, czasami pośrednich, a często bezpośrednich przyczyn groźnych wypadków na drogach.
Edward Woźniak przytacza szokujące statystyki, które obrazuje zamieszczona w nagłówku mapka. W niektórych powiatach ofiary drzew to aż 45 procent ogółu zabitych w wypadkach drogowych.
– Błędy ludzkie, w połączeniu z wadami technicznymi pojazdów i zmiennym stanem nawierzchni, skutkują często zjechaniem pojazdu z jezdni na pobocze. Gdy w bliskim otoczeniu jezdni utrzymywane są niczym nieosłonięte nieodkształcalne przeszkody (drzewa, słupy itp.) dochodzi do najechania na nie. W momencie zderzenia wyzwala się ogromna niszcząca siła a skutkiem jej gwałtownego wyładowania są bardzo ciężkie obrażenia ciała osób znajdujących się w pojeździe. Energia ta może zabić człowieka w przypadku uderzenia bokiem pojazdu w przeszkodę już przy prędkości 30 km/h – argumentuje autor opracowania.
Podkreśla, że przy polskich drogach ponad 90 procent takich obiektów to drzewa. – Ponieważ w zderzeniach z nimi nie pomagają żadne zabezpieczenia, dlatego też śmiertelność w tego typu wypadkach jest bardzo wysoka, a drzewa przydrożne często nazywane są „drzewami śmierci” – dodaje.
Autor sugeruje, że rozwiązaniem bliskim ideałowi byłoby wycięcie części drzew porastających pobocza dróg i zastąpienie ich pasami odpowiednio zaprojektowanej zieleni. W przypadku zjechania z różnych przyczyn z drogi, takie pasma mogłyby pomóc kierowcom w opanowaniu pojazdu i na pewno nie byłyby śmiertelnym zagrożeniem.
Na poparcie swoich tez Woźniak przedstawia rozwiązania, które wypracowano w Szwecji, gdzie drogi z drzew ogołocono.
– Gdy Szwedzi opracowali program poprawy bezpieczeństwa na swoich drogach „Nullvisionen”, opatrzyli go bardzo wymownym mottem: „Jest rzeczą niewyobrażalną, by we współczesnym, humanitarnym społeczeństwie, człowiek, który popełnił niezamierzony błąd w ruchu drogowym, był karany wyrokiem śmierci z jego natychmiastowym wykonaniem” – konkluduje autor.