W środę po południu dokonano kilku włamań do altan na działkach na wysokości ulicy Grunwaldzkiej. Wcześniej podpalacze zaprószyli ogień w czterech altanach na ogródkach w rejonie Osiedla Robotniczego.
Właściciele działek, najczęściej ludzie starsi, załamują ręce i liczą straty. W urządzenie altan wkładają nierzadko sporo pieniędzy ze skromnych rent i emerytur. Efekty ich pracy idą z dymem.
Policji nieczęsto udaje się schwytać działkowych rabusiów i podpalaczy. Podobny kłopot jest z pojmaniem złodziei, którzy plądrują ogródki, gdy tylko pojawiają się tam pierwsze plony. Sprawy – choć zgłoszone stróżom prawa – pozostają umorzone z powodu niewykrycia sprawców.
- Najlepiej nie pozostawiać w altanach cennych rzeczy i zostawiać drzwi otwarte. To skutecznie zniechęci złodzieja. Za to kraty i solidne zamki stanowią swego rodzaju zachętę, że warto się do altanki włamać – podkreślają policjanci.
Nad bezpieczeństwem chcą czuwać sami działkowcy, którzy – podobnie jak w ubiegłym roku – zamierzają zabiegać o utworzenie wspólnych patroli ze strażą miejską.