Już od kilku lat dzieciaki z ulicy Wojska Polskiego prowadzą swój własny biznes, z którego pieniądze przeznaczają na własne potrzeby i realizację marzeń. Klaudia ma dziś 10 lat, jej siostra Gabrysia 8, Ela 12, a Damian 11. Jeszcze w ubiegłym roku cały dochód ze sprzedaży zabawek i innych różności przeznaczali na słodycze i lody. W tym roku w ich głowach pojawiły się poważniejsze plany. Dziewczynki marzą o własnym zespole, i w związku z tym tegoroczne pieniądze planują wydać na zakup sprzętu i strojów. Damian chce kupić sobie motorynkę. Pomysłodawczynią przedsięwzięcia jest Klaudia.
- Moi rodzice prowadzą sklep z antykami, więc pomyślałam, że ja też mogę zająć się sprzedażą starych rzeczy, które nie są mi już potrzebne - opowiada dziewczynka. - Namówiłam koleżankę i Damiana. Teraz staramy się trzymać razem. Najczęściej jesteśmy na ulicy Wojska Polskiego, na Sudeckiej i koło ratusza.
W ich asortymencie nie brak jest zabawek, ozdób, figurek, książek, płyt, programów komputerowych i wielu innych różności.
-Zawsze można coś zarobić – mówi Damian.- Jeden dzień jest lepszy, drugi gorszy. Raz się zarobi pięć złotych, raz pięćdziesiąt.
Prowadzenie interesu nie przeszkodziło im w wakacyjnym wypoczynku. Wszyscy są już po pobycie na kolonii czy nad morzem. Pełni podziwu dla młodych biznesmenów są rodzice, sąsiedzi i znajomi.
- Bardzo inteligentne dzieci – komentuje jedna z sąsiadek.- Z tego co wiem, poza lodami pieniądze przeznaczają na zakup artykułów szkolnych. W ten sposób pomagają swoim rodzicom i pokazują, że dzieci potrafią być czasami bardziej kreatywne i odpowiedzialne niż wielu dorosłych.
Dzieciaki traktują to zajęcie jako formę rozrywki. Jak mówią z uśmiechem na twarzy – grunt to własny biznes.