Takich ludzi i takich sąsiadów jest już na świecie niewielu. Osiemdziesięcioletni Leon Kurman, mimo swojego podeszłego wieku, doprowadził sprawę pomnika sąsiadów do końca.
– Razem przeżyliśmy około 50 lat, Hałko mieszkali w tej samej klatce, naprzeciwko naszego mieszkania. W Polsce nie mieli rodziny – mówił pan Leon, kiedy przyszedł do naszej redakcji by prosić o pomoc w tej sprawie. - Najpierw zmarł Janek, później jego syn, a w grudniu minionego roku żona. Kiedy ją chowano zdjęto pomnik i nie ustawiono go ponownie. Mogiłę zarosły chaszcze. Ta spraw nie daje mi spokoju – mówił zatroskany.
Pan Leon wyjaśniał, że pomnik postawiła po śmierci męża i syna Olga Hałko, która trafiła do Domu Opieki Pogodna Jesień w Cieplicach. Kiedy zmarła, jej ciało złożono w ich grobie. Wówczas zdjęto pomnik i płyty położono przy ogrodzeniu nowego cmentarza, gdzie leżały przez kilka miesięcy. Mimo prośby dyrekcji Domu Opieki, firma wykonująca pochówek zapomniała o ich ponownym ułożeniu. Po naszej interwencji, Renata Chmielewska, dyrektor Domu Opieki Pogodna Jesień obiecała, że dopilnuje tej sprawy. Słowa dotrzymała.
Pan Leon przyszedł podziękować nam za pomoc, ale nie nam należą się podziękowania, tylko jemu.