- Ponieważ właśnie trwa, prowadzony przez Związek Gmin Karkonoskich, Muzyczny Ogród Liczyrzepy nie można było pokazać dzieciom ani strychu ani piętra pałacu, dlatego mali goście zostali zaproszenie do sali kominkowej, gdzie zgromadzone są różne ciekawe przedmioty. Największym powodzeniem cieszyła się stara maszyna do pisania. Najbardziej natomiast poruszyła wyobraźnię tajemnicza skrytka w kominku. Nic więc dziwnego, że po zejściu do podziemi dzieci próbowały przejść tajnym przejściem do kancelarii pałacowej. Oczywiście nie udało im się to. Nie wiedziały przecież, że wyjście z korytarza kończące się w zabytkowej szafie jest zamknięte. No ale jak przejście jest tajne nie może być inaczej.
Potem dzieci ruszyły na wycieczkę. Przedtem jednak znalazły ukrytą pod mostkiem skrzyknę geocachingową. Po przejściu przez szosę zrobiło się bardzo cicho i spokojnie.
- Szliśmy najpierw aleją brzozową, później wierzbową. Po drugiej stronie stawu Kąpielnik dostrzegliśmy przycumowane łódki. Z naszej jednak strony wisiała tylko lina służąca do skoków w toń stawu. Nikt jednak nie próbował swoich sił. Dlatego też zeszliśmy schodkami w zarośniętą ścieżkę wiodącą w stronę sąsiedniego Stawu przy Ponurej Kapliczce. To właśnie tutaj wydarzyła się dawno temu przykra historia kiedy dwoje zakochanych ludzi nie mogących spełnić swojej miłości odebrało sobie życie – relacjonuje przewodni małych gości Krzysztof Tęcza.
- Kiepski nastrój jaki nam od tej pory towarzyszył uległ zmianie dopiero po wyjściu z jaskini wykonanej na polecenie hrabiego Redena dwieście lat temu. I tu okazało się, jak chętne do przeżycia czegoś wyjątkowego są dzieci. Nie straszna im była stromizna dalszej drogi ani ryzyko, że stoczą się w odmęty zimnej wody w stawie. Doskonale sobie poradziły i dotarły do Opactwa gdzie wysłuchały z zaciekawieniem opowieści o twórcach tego ciekawego założenia parkowego – opowiada przewodnik.
Kolejnym celem wędrówki była wieża widokowa. Jednak podejście na szczyt wzgórza, na którym jest ona wzniesiona, wcale nie było takie łatwe. Jednak widoki rozpościerające się z wieży wynagrodziły wszelkie trudności związane z dotarciem tutaj.
W herbaciarni prawdziwym odkryciem był występujący tu pogłos. Po kilku próbach udało się go usłyszeć. Teraz pozostało tylko sprawdzić objętość rosnącego tu dębu i zejść do autokaru.