Uczący powołują się na artykuł 59. Karty Nauczyciela, który stanowił, że dzieciom nauczycieli przysługuje prawo pierwszeństwa w przyjęciach do przedszkoli, internatów, burs oraz szkół ponadpodstawowych.
Kłopot w tym, że zapis, obowiązujący od niemal 70 lat, trzy lata temu został z Karty usunięty.
Pozostał jednak w statutach niektórych szkół i przedszkoli. Ich dyrekcje tłumaczą, że korzystają z niego rzadko.
– Stosowany jest na wszelki wypadek, kiedy nabór przerasta możliwości placówki, a są dzieci pracowników oświaty, dla których gdzie indziej może zabraknąć miejsca – usłyszeliśmy od jednej z dyrektorek, która nie zgadza się na podanie nazwiska. Podobnie jest jeszcze w kilku jeleniogórskich podstawówkach.
Zapytani przez nas dyrektorzy podkreślają, że przy zapisach do klas pierwszych kierują się wytycznymi Ministerstwa Edukacji. – Jednak w rozporządzeniu nie ma ani słowa o przywilejach dla nauczycielskich dzieci. Jeśli szkolne statuty takie zapisy mają, są one bezprawne – komentują urzędnicy Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty.
Zapowiadają kontrolę, bo dotychczas nikt nie zorientował się, że szkoły korzystają z nieistniejących artykułów Karty Nauczyciela.
Pedagodzy nie widzą większego problemu. – Nie ma żadnych punktów za pochodzenie z oświatowej rodziny, a dzieci nauczycielskie traktowane są na równi z innymi uczniami – podkreślają.
Niektórzy dodają, że nawet po wykreśleniu spornego punktu, w oświacie wciąż będzie tak zwana szara strefa.
Nieoficjalnie mówi się o forach dla nauczycielskich dzieci przy przyjęciach do gimnazjów.
– Są szkoły uważane za lepsze i gorsze, jak wszędzie. Jeśli absolwent podstawówki trafia do tej „gorszej”, a jeden z jego rodziców jest nauczycielem, łatwiej mu przenieść pociechę do placówki „lepszej”, choć teoretycznie nie ma już w niej miejsc – mówi pan Rafał (imię zmienione), pedagog z Jeleniej Góry.