W ostatnim punkcie sesji (sprawy różne) przewodniczący Hubert Papaj oddał głos prezesom spółek kupieckich: Stanisławowi Sudołowi (Zabobrze) oraz Janowi Gniadzikowi (Flora). Obydwaj zaznaczyli konieczność modernizacji targowisk, która – z ekonomicznego i racjonalnego punktu widzenia – może się najlepiej i najskuteczniej dokonać rękoma samych kupców.
Stanisław Sudoł dodał też, że targowiska to istotny element infrastruktury i kolorytu miasta. Prezesi podkreślili, że to przede wszystkim miejsca pracy dla setek osób. J. Sudoł zaznaczył, że działalność handlowa na Zabobrzu dobrze się bilansuje.
Prezesi zaapelowali do radnych, aby dobrze przemyśleli swoje postępowanie, a Jan Gniadzik nie ukrywał, że postawa rajców ma podtekst polityczny. – Nawet ci, co wstrzymali się od głosu, tak naprawdę głosowali przeciw i dobrze wiedzieli, co robią - dodał.
Później na mównicę Hubert Papaj zaprosił Bogusława Kępińskiego, który przedstawił się jako reprezentant Stowarzyszenia Kupców 2010. Były pracownik administratora targowiska Zabobrze zaznaczył, że zgadza się ze swoimi przedmówcami w kwestii ważności targowisk dla miasta i mieszkańców. Uściślił jednak, że mówcy nie reprezentowali całego środowiska kupców. – Panu Gniadzikowi z Flory mogę pogratulować jedności handlowców, natomiast na Zabobrzu kupcy są skłóceni i podzieleni – powiedział Kępiński.
Dodał, że spółka Zabobrze skupia jedynie 30 handlowców, a pozostałych 90 czuje się pokrzywdzonych, bo pracują na gorszych warunkach. Podziękował też w ich imieniu radnym, którzy nie dopuścili do porządku obrad – wg niego – niekorzystnej uchwały. Wystąpieniu Kępińskiego towarzyszyły okrzyki i gesty dezaprobaty kupców zgromadzonych w sali ratusza.
Później swoją postawę tłumaczyli radni. Józef Sarzyński – niemal w wiecowej atmosferze (kolejne okrzyki dezaprobaty i cierpkie słowa ze strony kupieckiej) wytoczył ciężkie argumenty. Jego zdaniem cała sprawa nie będzie miała pełnej jasności, dopóki „niektóre jej aspekty znajdują się w półcieniu lub cieniu informacyjnym”.
Dodał, że kupcom tak naprawdę chodzi o przejęcie mienia miejskiego jak najmniejszym kosztem. – Prezydent miasta popełnia poważne wykroczenie, którym powinien zająć się urząd skarbowy – powiedział Sarzyński zarzucając prezydentowi ułatwienie pozyskiwania „nieuprawnionego dochodu” na gruncie miejskim. Radny J. Sarzyński oświadczył przy okazji, że jest gotów do spotkania z przedstawicielami kupców, aby „rozświetlić te cienie i półcienie informacyjne”.
Do głosu usprawiedliwienia dołączyli się także radni: Wiesław Tomera (szef komisji rozwoju) oraz Zofia Czernow (przewodnicząca komisji finansów). Radny Tomera przytoczył całą historię powstawania spółek kupieckich i dokumentów, które otrzymywała rada. Sedno: rajcy nie dostali wystarczającej dokumentacji, aby zająć się sprawą zgody na długoletnią dzierżawę targowisk miejskich , a sam projekt uchwały nie wystarczy. To samo wyraziła Zofia Czernow. W. Tomera zaznaczył także, że radni mogą zająć się tą sprawą, o ile dostaną odpowiednie załączniki.
Przewodniczący Hubert Papaj powiedział, że rozumie ciężką pracę kupców i ich niepokoje. – Dlatego toczy się ta dyskusja, i dlatego państwo mieli możliwość wypowiedzieć się, aby była pełna jasność sytuacji – dodał. Kiedy jednak Marek Obrębalski chciał zabrać głos, przewodniczący zakończył sesję. – Porządek obrad został wyczerpany – powiedział H. Papaj i wyłączył mikrofony. Radnych opuszczających salę obrad żegnały wrogie spojrzenia kupców.
– Liczymy na pana, panie prezydencie – powiedzieli na dowidzenia Markowi Obrębalskiemu. – Możecie na mnie liczyć – odpowiedział prezydent. Przypomnijmy, że rano szef miasta zobowiązał się, że podpisze z kupcami ze spółek trzyletnią umowę dzierżawy, o ile rada nie zdecyduje o innym rozwiązaniu. Teraz będzie musiał się z tej obietnicy wywiązać, a sprawą umów długoterminowych najpewniej zajmie się już nowa rada miejska.