Proponowane zmiany wzbudziły sporo emocji w środowisku jeleniogórskich harcerzy. Część członków Związku Harcerstwa Polskiego chciała usunięcia 10. punktu prawa skautów dotyczącego zakazu stosowania używek, w tym picia alkoholu.
Zwolennicy zmian uważali, że dorosły harcerz, na przykład podczas różnych rodzinnych uroczystości, powinien mieć prawo do wypicia symbolicznego drinka. To samo dotyczy papierosów. Wielu starszych harcerzy sięga po „dymka”, choć teoretycznie nie powinno.
– Muszą zachowywać się obłudnie, bo wie, że używek zakazuje regulamin, powszechnie znany punkt, że harcerz nie pije, ani nie pali. Prostym wyjściem byłaby rezygnacja lub wprowadzenie zmian do tego punktu – powiedział nam proszący o niepodawanie nazwiska długoletni harcerz.
Ale, jak doniósł Dziennik, skauci wciąż będą musieli „kryć się” ze wznoszeniem toastów lub pić szampana piccolo oraz kamuflować nałóg palenia papierosów. Nadzwyczajny Zjazd ZHP nie zgodził się na wprowadzenie zmian.
Więcej: harcerskie prawo ma być poszerzone o zapis o uzależnieniu od… internetu.
Zwolennicy luzowania obyczajów w ZHP nie będą zapewne zadowoleni z jeszcze jednej nowości, która ma być wprowadzona w czerwcu przyszłego roku. Wówczas ma pojawić się jeszcze jeden nowy dokument: Kodeks instruktorski.
Będzie on kładł szczególny nacisk na odpowiedzialność starszych harcerzy i dawanie przykładu młodszym. W praktyce jeszcze bardziej zaostrzy sporny, 10 punkt harcerskiego regulaminu.
– Nie rozwiąże to w żaden sposób „problemu” – uważają mniej restrykcyjni druhowie. – Przecież nikt nie upija się podczas obozów, czy zbiórek. Chodziło tylko o dostosowanie prawa do realiów. Szkoda, że się to nie udało – komentują.
<b> Niedotykalni </b>
Zmiany w Prawie Harcerskim to nie jedyne propozycje, które w ostatnim czasie poróżniły środowisko harcerskie. Było głośno też o zamysłach wprowadzenia „bezkontaktowego” uczestnictwa w grach i zabawach skautów nie tylko podczas obozów, ale i zbiórek. Zamysł pojawił się po tym, jak dwóm instruktorom zarzucono molestowanie nieletnich harcerzy.
Harcmistrzowie oponowali, że są takie obyczaje, w których zakaz „bezpośredniego kontaktu” jest zupełnie bezsensowny. Choćby harcerskie tańce przy obozowym ognisku. W opinii wielu, po wprowadzeniu obostrzeń, niechętni mogą dopatrzyć się złego uczynku w podaniu ręki harcerzom i donieść o tym policji. Inicjatywa wprowadzenia takiego „bezkontaktowego” rozwiązania ucichła. </b>