Stanisław R. ostatni raz podpalił swoje mieszkanie w środę (26.03) wieczorem, po godzinie 21.30. Podobne podpalenia zdarzały się już kilkakrotnie, a przedostatnie miało miejsce raptem miesiąc temu. Jak mówią właściciele sklepów i lokali przy ul. Mickiewicza, problemy z mężczyzną trwają od lat i wielokrotnie były zgłaszane policji.
- Wcześniej Stanisław R. notorycznie urządzał awantury, rzucał szklanymi butelkami ze swojego okna na ulicę, chodząc po mieście pijany wyzywał i obrażał ludzi – mówią mieszkańcy. - Z roku na rok jest coraz gorzej. Zdarzyło się, że wymazał fekaliami zamki i drzwi w budynku. Pomimo wielokrotnych upomnień, wchodzi do prywatnych lokali, wszczyna awantury. Podobne sytuacje miały miejsce w Urzędzie Miasta – dodają mieszkańcy.
Na mężczyznę skarżą się również turyści, od których wyłudza i pod wpływem alkoholu bywa agresywny.
- To jest chory człowiek! Dlaczego go nie zamknęli? Na co czekają? Tu mieszkają dzieci, starsi ludzie oraz jedna osoba niepełnosprawna. Ile to jeszcze będzie trwać? W końcu dojdzie do tragedii! – zgodnie mówią mieszkańcy miasta.
- Sprawa jest trudna - mówi burmistrz Bogdan Malinowski. - Stanisław R. jest właścicielem mieszkania, a właściciel ma swoje określone prawa. Wcześniej był również uciążliwy dla mieszkańców, ale nie było podstaw do tego, aby w jakiś sposób pozbawić go tego mieszkania. Jego matka zmarła trzy lata temu i tam, nie ma kto wystąpić o sprawy spadkowe czy o uregulowanie spraw własnościowych, co wiąże się z kosztami. Myślę, że on robi to z premedytacją. Specjalnie prowokuje i robi wszystko aby trafić do aresztu. Poprzednim razem, kiedy wrócił z więzienia niemal się chwalił jaki jest czysty, umyty, nakarmiony i wyleczony – dodaje burmistrz.
Miesiąc temu w Urzędzie Miasta w Karpaczu odbyło się spotkanie z mieszkańcami w sprawie Stanisława R. Jak mówi Mirosława Prośniak, komendant Straży Miejskiej w Karpaczu, nie jest to osoba ubezwłasnowolniona i nie można jej umieścić w Domu Pomocy Społecznej bez zgody mężczyzny.
- Owszem, kiedyś udało się uzyskać jego zgodę, ale gdy opieka społeczna zjawiła się w mieszkaniu mężczyzny, ten zaczął wyzywać pracowników DPS-u, co skończyło się kolejną awanturą – wyjaśnia burmistrz.
- Obecnie mężczyzna został zatrzymany za stworzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa pożarem wielorodzinnego budynku – mówi podinsp. Edyta Bagrowska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze. - Było to celowe podpalenie, dlatego o dalszym postępowaniu zadecyduje prokurator – dodaje podinsp. Edyta Bagrowska.
Policja wraz ze strażą miejską kompletują pełną dokumentację budynku i opis zaistniałej sytuacji, co jest niezbędne do tego, by zarzucić mężczyźnie czyn z artykułu 164, o zagrożenie życia ludzi i mienia znacznej wartości. Burmistrz Karpacza Bogdan Malinowski podjął już w tej sprawie konkretne działania. - Zbieramy teraz wszystkie materiały, aby wytoczyć mu sprawę. Nie można udawać, że nie widzi się problemu. Jesteśmy w stanie ponownie rozpocząć procedurę, by znaleźć mu miejsce w Domu Pomocy Społecznej - mówi burmistrz.
Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem niebezpieczny lokator do mieszkania zbyt szybko nie wróci, a mieszkańcy w końcu będą mogli poczuć się bezpiecznie. Sprawie będziemy się przyglądać.