Czyli w uproszczeniu: miasto płaci za deszcz, który napada do rzek. Absurd konkretny...
W latach 2018-2023 miasto zapłaciło ponad 5 mln zł Wodom Polskim. Rachunek jest prosty – im więcej wód opadowych trafia do rzek, tym wyższy może być rachunek dla samorządów. Jasne jest więc, że najbardziej opłacalne dla „Wód Polskich” są… powodzie. Wydaje się, że to faktycznie absurdalne, ale liczby nie kłamią...
A co za te 5 mln zł legalnego haraczu Wody Polskie zrobiły dla rzek i potoków płynących przez Jelenią Górę? Można odpowiedzieć, że w tym czasie wydały niespełna jedynie 20 % tej kwoty, czyli tylko 1 mln zł na inwestycje przeciwpowodziowe w obszarze interesującym Jelenią Górę.
Gdzie się podziały 4 mln? A któż to wie – może zasiliły budżet jednej z najgłośniejszych inwestycji pisowskich, to znaczy przekop Mierzei Wiślanej, a może trafiły jeszcze gorzej. Na oficjalne pisma z pytaniami w tej sprawie Wody Polskie władzom samorządów nie odpowiadają.
750 milionów strat
Szacuje się, że tylko te straty powodziowe Jeleniej Góry, które można obliczyć w złotówkach sięgają kwoty 750 MILIONÓW złotych, grubo przekraczając całoroczny budżet Jeleniej Góry, ze wszystkimi inwestycjami, utrzymaniem oświaty, pomocą społeczną, itp.
Czy w ogóle te straty by zaistniały, gdyby władze PiS zrealizowały program ochrony powodziowej dorzecza Odry, który w roku 2016 podpisała… Beata Szydło!?
Pisowski premier podpisał dokument, który pisowski rząd zlekceważył. Program wprawdzie był przygotowany przez poprzedni rząd PO-PSL, ale zarządzenie o jego wdrożeniu przyjęła właśnie Premier B. Szydło.
Były na to przeznaczone 4 MILIARDY złotych z Banku Światowego, Europejskiego Banku Inwestycyjnego, z programu „Infrastruktura i Środowisko”, Funduszy Ochrony Środowiska…
Krótko: realizacja planu ochrony powodziowej dorzecza Odry miała być rozpoczęta w 2017 roku, a zakończona w roku 2021. Gdyby Wody Polskie zrealizowały zadanie, to Kotlina Jeleniogórska (i inne regiony Dolnego Śląska) zapewne nie poniosłyby większych strat, albo byłyby one śladowe. A dziś liczymy je w Jeleniej Górze i okolicach na miliard złotych. Kto odpowie za ten skandal?
Gdzie się podziały pieniądze przeznaczone na realizację planu?
- Nigdy nie uzyskaliśmy w tej sprawie odpowiedzi, pomimo wielu starań – mówi Jerzy Łużniak, Prezydent Jeleniej Góry. – Znaliśmy szczegóły tego projektu. W ramach inwestycji miało być wybudowane m.in. wiele tzw. suchych zbiorników, w tym pięć na Bobrze i jeden na Kamiennej.
Poza tym „Program …” przewidywał inne inwestycje towarzyszące, m.in. regulację Bobru na długości ok. 65 km, przebudowę i podwyższenie wałów przeciwpowodziowych w konkretnie wskazanych miejscach Bobru i Kamiennej. Dokument jest niezwykle precyzyjny. Zapisano tam konkretne, szczegółowe zadania i przeznaczone na nie kwoty.
To 600 stron, na których napisano co trzeba zrobić, za jakie pieniądze, i skąd te pieniądze można wziąć. Nie zrobiono nic, więc teraz ten program jest precyzyjnym aktem oskarżenia ludzi, który swoje obowiązki zlekceważyli.
Mieszkańcy ułożyli 140 tysięcy worków!
Dziś przedstawiciele PiS oskarżają władze miasta o to, że nie było wystarczającej liczby worków, które można byłoby położyć podwyższając wały, których nie zbudowano, lekceważąc wszelkie zobowiązania zawarte w przyjętym przez PiS programie ochrony dorzecza Odry!
Jeleniogórzanie broniąc miasta ułożyli ponad 140 tys. worków, wyłożono też napełniane wodą powodziową specjalne tunele. Impet napierającej wody był jednak tak silny, że większość tuneli spłynęła z nurtem…
- Na pogodę nie mamy wpływu – mówi J. Łużniak. – Musimy wziąć pod uwagę ostrzeżenia specjalistów – meteorologów, że nawalne deszcze mogą zdarzać się w najbliższej przyszłości częściej.
Ale to wcale nie znaczy, że muszą zdarzać się powodzie, szczególnie w tej skali, jakie w Jeleniej Górze odnotowano i w 1997 r., a także później, nieco mniejsze, ale też dewastujące, w roku 2006, 2010 i w 2012.
Można temu łatwo zapobiec wdrażając program, przygotowany przed prawie dziesięcioma laty.
Samorządy Kotliny Jeleniogórskiej w tej sprawie wystosowały „Apel do Rządu RP”.
- Mam nadzieję, że apel będzie skuteczny, chociaż – co oczywiste – wcześniej zagwarantowane pieniądze już na nas nie czekają. Ale ważne jest też rozliczenie winnych tego kataklizmu. Oni muszą ponieść konsekwencje swoich zaniedbań, niekompetencji i zwyczajnego szkodnictwa, które samą Jelenią Górę kosztowały 750 mln zł, a doliczając do tego gminy Powiatu Karkonoskiego – ponad miliard - dodaje prezydent miasta.