Niektórzy ustawiali się w kolejce już w niedzielę, aby być pewnym, że tym razem zapis na kurację zostanie zakończony powodzeniem. Przypomnijmy: podobna akcj,a ogłoszona przez dyrekcję Uzdrowiska Cieplice w styczniu, zakończyła się skandalem: skierowania dostała tylko garstka zainteresowanych, bo NFZ obniżył jeszcze bardziej limity przyjęć pacjentów.
Szefowie zdroju zdecydowali, że pula refundowanych z funduszu miejsc będzie podzielona na cztery, a zapisy chętnych odbędą się co kwartał, a nie – jak dotychczas – co roku. Liczba miejsc na każde trzy miesiące – 300.
Wiele osób, które w styczniu odeszło sprzed okienka z kwitkiem, miało nadzieję, że będzie mogło skorzystać z zabiegów w drugiej turze. I większość się przeliczyła, bo miejsca podzielono i przydzielno, zanim ludzie się zorientowali.
– Usłyszeliśmy, że już dawno utworzyła się społeczna kolejka i miejsc nie ma, a kuracjusze stawili się dziś jedynie po odbiór numerków – mówią rozdrażnieni jeleniogórzanie, którym i tym razem przyjdzie obejść się smakiem i opłacone z funduszu kąpiele oraz masaże odłożyć na lepsze czasy.
Przepychanek nie zabrakło o tym razem. Numerki (300 sztuk) rozdawali pracownicy ochrony, a całość jak żywcem przypominała czasy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w kolejce po pralkę Frania i lub schab bez kości. – To dramat, że się w ten sposób ludzi poniża – wykrzykiwali pod adresem dyrekcji zdroju rozeźleni pacjenci. W większości ludzie starsi: emeryci i renciści.
Roman Jałako, prezes zdroju, w styczniu przepraszał kuracjuszy za niezbyt fortunną sytuację. W poniedziałek w ogóle nie pojawił się przed tłumem.– Ludzie chcieli już dziś zapisać się na następną turę, na czerwiec, ale usłyszeli, że nie jest to możliwe. – Lista pacjentów musi być otwarta, bo uzdrowisko powinno być przygotowane na przyjęcie pacjentów po wypadkach losowych – argumentowano. – I tak znajdą się tacy, co sobie wcześniej załatwią wejście na zabiegi – przypuszczają pacjenci.
Dyrekcja zdroju tłumaczy, że nie jest w stanie przyjąć wszystkich chętnych, bo nie płaci za to NFZ. Ten nie bierze pod uwagę, że uzdrowisko ma wolne miejsca i moce przerobowe. Nie zwiększa liczby zakontraktowanych pacjentów. Tym pozostaje albo zrezygnować, albo płacić za kurację. Wszystkich na to nie stać.
Kolejna porcja wrażeń jak z czasów PRL czeka chętnych w czerwcu.