– Jeleniogórzanie uważają, że Pan nie jest kandydatem stąd. Co Pan na to?
– Wydaje mi się, że jestem bardzo mocno związany z Jelenią Górą i Kotliną Jeleniogórską. Jestem wykładowcą Uniwersytetu Ekonomicznego. Pamiętam moje wykłady, kiedy tutaj mieszkałem. To był wspaniały czas. Młodzi ludzie wchodzili w kariery europejskie. Jelenia Góra to jest przecież historia Solidarności. Region Jeleniogórski był jednym z najsilniejszych obszarów związku w okresie transformacji. I po trzecie Jelenia Góra i Kotlina Jeleniogórska to miejsce spotkań polsko-czechosłowackich, w tamtym systemie jeszcze, ponad 30 lat temu. Byłem rzecznikiem Solidarności Polsko-Czechosłowackiej oraz jednym z organizatorów spotkań w Karkonoszach, między innymi, z Vaclavem Havlem, kiedy jeszcze był desydentem. To wszystko bardzo mnie łączy z Jelenią Górą i najnowszą historią tego regionu oraz z pulsowaniem życia intelektualnego miasta.
– Jak Pan będzie prowadził swoją kampanię wyborczą?
– Od wielu tygodni spotykam się z różnymi środowiskami społecznymi w powiecie jeleniogórskim oraz innych
powiatach, które wchodzą w skład okręgu wyborczego. Kiedy Platforma Obywatelska ogłosiła, że będę ją reprezentował w walce o Senat z subregionu jeleniogórskiego, to ilość zaproszeń, e-maili od różnych środowisk Kotliny Jeleniogórskiej jest taka, że już nie jestem w stanie nic innego robić poza spotykaniem się z ludźmi, jeżdżeniem do nich. Ta reakcja ze strony społeczeństwa była dla mnie miła, a decyzja PO wywołała pewien impuls, który chciałbym dla Jeleniej Góry wykorzystać lobbując w Parlamencie w Warszawie oraz w Brukseli te kwestie, które są dla miasta najważniejsze.
– Co ma Pan na myśli?
– Istota problemu Kotliny Jeleniogórskiej to infrastruktura. Mój wyborczy personel zrobił nawet taki baner temu poświęcony w moim biurze. Trzeba lobbować na rzecz nowoczesnej infrastruktury: drogowej, kolejowej, ale nie tylko. Aby to, co jest lotniskiem w Jeleniej Górze, mogło przyjmować samoloty ważnych gości i dać możliwość wylądowania temu, kto chce tu dotrzeć drogą lotniczą. Szybka kolej: połączenie z Berlinem, Pragą, Warszawą. Jednak to nie jest tak, że ja obiecuję. Wiadomo, że nie są to sprawy, które zależą tylko ode mnie. Mówię o pewnym horyzoncie, na rzecz którego trzeba lobbować. Pamiętam moje doświadczenie amerykańskie, z Waszyngtonu, jak wygląda lobbowanie w Kongresie USA. Jeżeli chce się osiągnąć to, co wydaje się mało realne, to trzeba w miejscach, gdzie zapadają decyzję, organizować lobbing z prawdziwego zdarzenia. Nie mówię, że przez cztery lata doprowadzę do wybudowania kolei, niemniej jednak, kiedy będą powstawały plany wybudowania szybkiej kolei z Warszawy do Pragi, ważne jest, aby miała swój szlak przez Jelenią Górę. I ważne jest, aby nasza obecność w stolicy pilnowała tych spraw. Dodajmy, że PO bardzo dużo zrobiła w tym regionie. Jelenia Góra i Kotlina Jeleniogórska kilka lat temu i dziś to są zupełnie „inne” miejsca. Trzeba zrobić jednak jeszcze więcej i wykorzystać ten dynamizm i europejską szansę, aby Jelenia Góra została Davos środkowej Europy. Do tego chciałbym przyczynić jako senator Ziemi Jeleniogórskiej.
– Ma Pan jakieś wspomnienia z naszego miasta?
– W okresie podziemnej Solidarności, kiedy stałem na jej czele na Dolnym Śląsku, Jelenia Góra i Kotlina Jeleniogórska były takim miejscem, w którym zawsze mogłem liczyć na pomoc. W sytuacji stanu wojennego czułem się tu bezpiecznie, z całą pewnością dzięki mieszkańcom, którzy wierzyli w sukces polskiej demokracji bez względu na to, w których strukturach się obracali. Tu można było ufać ludziom.
– Dziękujemy za rozmowę.