Czwartek, 21 listopada
Imieniny: Janusza, Konrada
Czytających: 11232
Zalogowanych: 98
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Jak Łukasz Pietrzak zakochał się w gitarze

Niedziela, 30 grudnia 2007, 8:35
Aktualizacja: 8:36
Autor: AGA
JELENIA GÓRA: Jak Łukasz Pietrzak zakochał się w gitarze
Fot. Agnieszka Gierus
Chociaż w dziecięcych latach marzył, aby zostać piłkarzem, z czasem miejsce futbolówki zajęła gitara. Za jej ciepło, subtelność i romantyzm. Dzisiaj tę pasję zaszczepia swoim uczniom, a na koncertach – sam lub z zespołami – hipnotyzuje słuchaczy swoją grą.

Łukasz Pietrzak należy do ścisłej czołówki gitarzystów klasycznych w Polsce. Na swoim koncie ma wiele laurów konkursowych, nagrań i prestiżowych koncertów.

Jak Pinokio
– Przez pierwsze lata, gry na gitarze uczyła mnie mama. Po raz pierwszy wziąłem ten instrument do ręki w wieku 6 lat. Niestety, pierwszych kilka lat edukacji to była „gitarowa wojna domowa” – nienawidziłem wręcz tego instrumentu. Mama wychodziła do pracy (była nauczycielką gitary w PSM w Oleśnicy), a tato („normalny” – tzn. nie muzyk) po południu, po przyjściu z pracy miał pilnować, żebym poćwiczył np.15 minut. Różnie z tym bywało – najczęściej włączałem stoper i przez okno patrzyłem jak koledzy grają w piłkę. Ale mimo wszystko jakoś to szło do przodu, choć strasznym kosztem moim i Mamy. Kiedyś byłem „drewniany jak Pinokio” – nie tańczyłem, nie śpiewałem, a dziś bez muzyki nie wyobrażam sobie życia – wspomina Łukasz.

Po pięciu latach nauki zaczął nieśmiało myśleć, że może coś z tego jednak będzie. Przełom nastąpił w 1989 roku podczas szkolnego wyjazdu do Niemiec, gdzie przez dyrektorkę tamtejszej szkoły muzycznej został okrzyknięty cudownym dzieckiem. – Zachwycona spytała mnie, ile czasu poświęcam na ćwiczenie. Szczerze mówiąc, nie poświęcałem go prawie w ogóle, ale było mi głupio, więc skłamałem i powiedziałem, że godzinę dziennie. Była bardzo zdumiona – opowiada Łukasz.

Bez pracy nie ma kołaczy
Przyznaje jednak, że Szkoła Muzyczna w Oleśnicy, Liceum Muzyczne i Akademia Muzyczna we Wrocławiu to razem kilkanaście lat ciężkiej pracy, nieraz po kilka godzin dziennie. – Nawet największy geniusz to tylko 10 procent talentu. Reszta to ciężka, żmudna praca – potwierdza.

– Pierwszy występ to jeszcze czasy „zerówki”, 1984 rok, kiedy grałem „Smutnego walczyka”, przez którego przechodzą teraz wszyscy moi uczniowie. Pamiętam, że ćwiczyłem dość intensywnie. Gdy wreszcie udało się go opanować i za którąś z kolei próbą nagrać bez błędu na domowym magnetofonie, moja czteroletnia siostra, która przysłuchiwała się tym zmaganiom, westchnęła z ulgą: „Nio, udało się” – wspomina z uśmiechem Łukasz.

Czar bossa novy
Pierwszy poważny sukces to I nagroda na Festiwalu Muzyki Latynoamerykańskiej w 1992 roku w Krakowie. Dla Łukasza był to jednocześnie konkursowy debiut, po którym uderzyła mu do głowy woda sodowa, ale mama i prof. Marek Zieliński czuwali i szybko sprowadzili go na ziemię. – Wszystkie kolejne nagrody, a nazbierało się ich w sumie 20, przyjmowałem już dużo spokojniej – konstatuje.

Bardzo dobrze ocenia swój roczny pobyt na stypendium w Weimarze. – Rozwinąłem się wówczas pod wieloma względami. Zostałem laureatem I miejsca i GRAND PRIX na Europejskim Konkursie Muzycznym na Sycylii. To jeden z moich bardziej prestiżowych wygranych konkursów i tak naprawdę jedyny, na którym przy okazji zarobiłem trochę pieniędzy. Wbrew pozorom jakość nagród jest bardzo istotna. Może jeszcze nie zwraca się na nią uwagi mając lat 10 czy 12, bo wtedy najważniejsza jest satysfakcja, ale szkoda, gdy ten ogromny wysiłek nie jest odpowiednio doceniony – mówi. Pamiętając o tym, na festiwalu „Gitaromania” stara się zapewnić uczestnikom takie nagrody, aby najlepsi poczuli się rzeczywiście dowartościowani. – To daje satysfakcję i mobilizuje do dalszej pracy – dodaje.

Szef i nauczyciel
Od września 2002 roku Łukasz Pietrzak uczy gry na gitarze w PSM I stopnia im. Janiny Garści w Cieplicach. Obecnie ma 12 uczniów. – Pomimo, że na gitarę jeszcze często patrzy się jak na instrument „ogniskowy”, mniej prestiżowy niż skrzypce czy fortepian, uważam, że przez pięć lat udało się zrobić sporo – mówi. O jego talencie pedagogicznym świadczą sukcesy podopiecznych. – Fajnie jest mieć dobrych uczniów. Cieszę się bardzo, że jeden z nich, Jakub Małycha, idzie moją drogą i jest już laureatem 10 konkursowych nagród. Moim marzeniem jest, aby do emerytury wychować jeszcze kilku podobnych – stwierdza Łukasz.

O zorganizowaniu festiwalu gitarowego myślał już od dawna. Konkretny pomysł zrodził się w rozmowie z Wiesławą Tobiasz, dyrektor PSM w Cieplicach. – Nie liczyłem jednak, że uda się go zrealizować tak szybko. Pierwsza edycja „Gitaromanii”, której Łukasz Pietrzak jest dyrektorem artystycznym, odbyła się w styczniu roku 2005 w Cieplicach.

Areną kolejnych trzech (głównie za sprawą Jacka Włodygi, starosty jeleniogórskiego) był Karpacz. – W tym roku mieliśmy „nieoficjalne mistrzostwa Polski do lat 18” – przyjeżdża młodzież od Szczecina, Gdańska przez Ełk, Suwałki do Tarnowa – cieszy się Łukasz. – Chciałbym, aby w przyszłości konkurs rozgrywany był także w kategorii open, ale do tego potrzebne są naprawdę atrakcyjne nagrody – dodaje.

„Gitaromanię”, którą wielu uważa za najciekawszą imprezę tego typu w Polsce, może śmiało poczytać za swój sukces. – Z jednej strony wysoki poziom recitali mistrzowskich i konkursowych przesłuchań, z drugiej brak sztuczności i zbędnego napuszenia, zastąpiony fajną atmosferą i dużą dozą humoru.

Duety, Tria i Gigantosi
Choć na swoim koncie ma wiele występów solowych, najchętniej grywa muzykę kameralną. – Na scenie zawsze raźniej w zespole niż solo – komentuje. Z siostrą Anną tworzy gitarowy duet „Pietrzak Duo”. Jest założycielem „Trio Semplice”, w którym gra z Witoldem Pelcem (klarnet) i Robertem Wróblewskim (akordeon). – Wszyscy jesteśmy absolwentami aademii mzycznych, a obecnie uczymy w PSM I st. w Jeleniej Górze Cieplicach. W tym nieco nietypowym składzie współpracujemy od czterech lat, a gramy głównie standardy muzyki latynoamerykańskiej i jazzowej, muzykę bałkańską, francuską oraz przeboje muzyki filmowej. W najbliższym czasie planujemy nagrać płytę – wyjaśnia gitarzysta.

Dwa i pół roku temu powstał z kolei zespół „Los Gigantos”, złożony z uczniów szkoły muzycznej – Marty Manthaj, Angeliki Owsianki, Katarzyny Olczyk, Małgorzaty Banik i Jakuba Małychy. – Wzięli udział w dwóch konkursach i niechcący oba wygrali – Wiosenny Konkurs Gitarowy w Szczecinie (marzec 2005), a trzy miesiące później I miejsce i GRAND PRIX na VIII Żagańskim Turnieju Gitarowym. Co ciekawe, po raz pierwszy w historii konkursu, GRAND PRIX czyli słynny „Czart Gitary” zostało przyznane zespołowi! Obecnie wszyscy są już absolwentami naszej szkoły, ale w nieco zmienionym składzie występujemy do dziś. A o tym, jaki jest zespół, mówi sama nazwa – śmieje się Łukasz.

Grają głównie muzykę latynoamerykańską i filmową. – Zależy nam, aby dotrzeć do możliwie szerokiego spektrum słuchaczy. Media niestety nie promują gitary klasycznej, więc trzeba w jakiś sposób ludzi zachęcić, aby przyszli na koncert. Frekwencja (a nierzadko jej brak) na koncertach to już zupełnie inny temat – dodaje.

Zgrzeszyć z gitarą
A jak mówi, w gitarze można się zakochać. – To instrument niesamowicie ciepły, subtelny i romantyczny. Posiada olbrzymie możliwości barwowe. Poza tym kontakt z nim jest tak bezpośredni, jak tylko może być – nie poprzez smyczek czy klawisz – ale opuszkami palca bezpośrednio pobudza się strunę! Niezwykłe są kobiece kształty gitary i sam sposób jej trzymania – w objęciach. To także jeden z trzech instrumentów, na którym można zagrać i melodię, i akompaniament – opowiada.

Łukasz Pietrzak współpracuje też z hiszpańską mezzosopranistką Josefą de Andrés Galvan. – Niedawno w słynnej katedrze pelplińskiej nagrywaliśmy razem z innymi artystami, dla fundacji Janiny Ochojskiej, koncert świąteczny – „Kolędy świata”, który prawdopodobnie będzie emitowany w TVP1 w Wigilię.

Małe szczęścia
– Jestem człowiekiem nieśmiałym – choć pewnie trudno w to uwierzyć tym, którzy mnie znają. Z drugiej strony, kiedy potrzeba potrafię być showmanem, osobą spontaniczną i duszą towarzystwa. Są we mnie skrajności. Nie przywiązuję specjalnej wagi do rzeczy materialnych. Wszystko, co robię, robię z myślą o jakimś małym pomniczku, który może kiedyś postawią mi w Piechowicach – mówi z uśmiechem.

W życiu zdominowanym przez muzykę jest jednak jeszcze miejsce na górskie wędrówki, sport, grę w scrabble i literaturę sensacyjno–przygodową. – Jeśli czas pozwala wybieram się na rowerowe wycieczki po górach z teściem i synkiem. Rodzina jest dla mnie bardzo ważna, to mój wielki osobisty sukces i wsparcie! Żona, Anna, z wykształcenia jest pianistką. Mamy dwójkę wspaniałych dzieci – 3,5–letniego Kubę i 1,5–roczną Hanię. Przy okazji chciałbym podziękować mojej zacnej teściowej – Eli, Westalce Domowego Ogniska – jej pomoc w opiece nad dziećmi jest nieoceniona. Kuba ma już swoją małą gitarę i czasem coś na niej brzdąka. Powoli rośnie „Pietrzak Duo 2” – śmieje się Łukasz.

Życie na strunach
Łukasz Pietrzak (ur.1978 r. w Oleśnicy) naukę gry na gitarze rozpoczął pod kierunkiem swojej mamy – prof. Danuty Pietrzak w PSM l–go st. w Oleśnicy. Gitarową edukację kontynuował w Liceum Muzycznym we Wrocławiu w klasie prof. Marka Zielińskiego, później na Akademii Muzycznej. Wielokrotnie uczestniczył w kursach mistrzowskich prowadzonych przez takie sławy światowej gitarystyki, jak Pavel Steidl, Joaquin Clerch, Carlo Marcione. Swoje umiejętności doskonalił też w Hochschule für Musik w Weimarze pod kierunkiem prof. Christiane Schpannhof. Prowadzi aktywną działalność koncertową zarówno jako solista, jak i kameralista. Gościł z recitalami w wielu miastach Polski oraz za granicą np. w Niemczech, Włoszech, Grecji, Szkocji. Występował z orkiestrami Filharmonii Wrocławskiej, Dolnośląskiej, Pomorskiej i Opolskiej oraz z Toruńską Orkiestrą Kameralną. Laureat 20 nagród na ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach gitarowych (m.in. Żory 1995, Gdańsk 1997, Volos – Grecja 1999, Sinaia – Rumunia 2000, Ragusa–Modica – Włochy 2001). Stypendysta m.in. Ministra Kultury i Sztuki i Samorządu Wrocławia.

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Ile książek w roku czytasz? Audiobooki i e-booki też się liczą.

Oddanych
głosów
614
Jedną
6%
Kilka (3-5)
19%
Dużo (6-12)
17%
Bardzo dużo (więcej niż 12 rocznie)
29%
Czytam od przypadku do przypadku (wolę internet od książek)
9%
Wcale nie czytam książek
21%
 
Głos ulicy
Czy Teatry Uliczne w tym roku się podobały?
 
Warto wiedzieć
Upadek Niemiec: Rząd się rozpadł, a recesja za rogiem
 
Rozmowy Jelonki
Zielone pogranicze
 
Aktualności
Autobusy nie dają rady
 
Karkonosze
Rozszerzenie Karkonoskiego Parku Nadowego – za i przeciw
 
Okiem fotografa
Co popada śnieg, to zaraz stopnieje
 
112
Kolizja z autobusem

Jedzenie na telefon

Copyright © 2002-2024 Highlander's Group