Dariusz Miliński i Grzegorz Pawłowski, którzy – na podstawie projektu Joanny Hyrk – wykonali potężnego rogacza, nie kryją wzburzenia. – Ten jeleń to nie jest zabawka, którą można przestawiać z miejsca na miejsce! – mówi D. Miliński na wieść o tym, że los posągu nie jest jeszcze wcale przesądzony.
Przypomnijmy: dyrekcja Teatru Jeleniogórskiego chciała oddać jelenia po MFTU mieszkańcom. Ci mieli nań chęć, ale zabrakło im środków, aby potężnego rogacza przetransportować z placu Ratuszowego. Dlatego rzeźba, choć stanowi własność teatru, wróciła tam, gdzie powstała, czyli w okolice Zamku Legend Śląskich w Pławnej.
Po burzy medialnej władze Jeleniej Góry doszły do wniosku, że miejsce jelenia jest jednak w Jeleniej Górze, a nie w okolicach Lwówka. I chcą, aby rogacz stanął w jednym ze wskazanych przez mieszkańców punktów. Dariusz Miliński i Grzegorz Pawłowski nie kryją rozczarowania. – Znaleźliśmy już jeleniowi odpowiednie miejsce nad parkingiem przy galerii. Został należycie umocowany i pokryty płótnem. Niebawem zostanie zalany silikonem. Aby wrócił do stolicy Karkonoszy, trzeba go znów zdemontować – mówią. Podkreślają, że rzeźba wymaga solidnego umocowania. Jest potężna, waży ponad 7 ton, a jej zawalenie się mogłoby mieć tragiczne skutki.
Aby władza była syta i jeleń pozostał cały, artyści proponują, że zrobią jeszcze jedną rzeźbę. – Możemy wykonać takiego samego jelenia, który byłby świetną pamiątką dla miasta z okazji 900-lecia. Ale ta rzeźba powinna pozostać w Pławnej. Tu świetnie wpisała się w krajobraz – usłyszeliśmy.
Problem w tym, że jeleń jest własnością Teatru Jeleniogórskiego, czyli pośrednio – miasta Jelenia Góra. Do Pławnej został przekazany jako depozyt stały. Głupio jednak jedną ręką dać, a drugą zaraz zabrać. W całej sytuacji może budzić niesmak postawa właścicieli posągu, którzy jednocześnie chcieliby rogacza mieć, ale boją się jego rogów.