Ponad 60 złotych trzeba wydać na zgrabną jodełkę. Tańsze są świerczki. Do wyboru rozmaite wysokości. Niebawem w wielu mieszkaniach stanie taka właśnie, świeża i pachnąca choinka. – Nie narzekamy na brak klientów – usłyszeliśmy od jednego ze sprzedawców. – Ten biznes trwa tylko kilka dni, ale można przyzwoicie zarobić – dodaje handlarz.
Potwierdza to tendencję do kupowania prawdziwych drzewek aniżeli sztucznych odpowiedników. Te – co prawda – kupowane są raz na kilka lat, ale w porównania ze świerczkiem lub jodełką wyciętą ze szkółki nie wytrzymują. A i znawcy choinek mają argument przeciwko ekologom, którzy zachwalają drzewka sztuczne. Te, co prawda cieszą oko przez kilka sezonów, kiedy zostaną wyrzucone, będą się rozkładały w środowisku przez kilkadziesiąt i więcej lat.
Choinki pochodzą najczęściej ze specjalnych plantacji, na których sadzi się drzewka z takim właśnie przeznaczeniem. Nie ma więc mowy o niszczeniu lasu, jak się powszechnie sądzi. Coraz częściej mieszkańcy kupują też świerczki w doniczkach, aby po świętach przesadzić je do ogródka Tu jednak można się naciąć: bywa że rośliny są źle ukorzenione, albo po prostu nie przyjmują się i usychają.
Sprzedawcy choinek wręczają każdemu klientowi paragon. – To dowód, że drzewko zostało kupione legalnie – usłyszeliśmy. Wciąż zdarzają się bowiem kradzieże drzewek z lasu. Jednak zjawisko nie jest już tak częste jak kiedyś. Przyczyniły się do tego częstsze kontrole policji i dokładne sprawdzanie przez strażników miejskich legalności roślin oferowanych na straganach.