O sytuacji poinformowała nas przyjaciółka jednej z pacjentek. Jak mówi kobieta, jej zdrowej, już po kilku godzinach siedzenia na korytarzu puściły nerwy, a sami chorzy czuli się jak po prostu upokorzeni. W sumie na badania kilka godzin czekało 12 pacjentów.
– Zawiadomiono nas telefonicznie, że mamy przyjechać przed godziną siódmą i zabrać wszystkie rzeczy osobiste potrzebne do szpitala – mówi jedna z pacjentek prosząc o anonimowość. – Powiedziano nam, że najprawdopodobniej będziemy dzisiaj hospitalizowani. Siedzę tu od siódmej rano, jest kilka minut przed godziną pierwszą i w dalszym ciągu nic nie wiemy. Nie mam wyników, które kiedyś były robione przez 15 minut, nie wiem czy będę brać chemię. O tej porze wychodziłam już zawsze do domu.
Jak mówią pacjenci, od lekarzy i pielęgniarek próbowali się dowiedzieć się, co się dzieje i jak długo jeszcze będą musieli czekać. Niestety nikt nie potrafił podać im żadnej konkretnej informacji.
Ordynator oddziału tłumaczy, że całe zamieszanie nie wynika z zaniedbań czy winy lekarzy, ale z reorganizacji oddziału, która nastąpiła wczoraj. Do niedawna dwa oddziały chemioterapia i dział onkologiczny funkcjonowały osobno. Standardy ogólnopolskie i europejskie nakładają jednak obowiązek na szpitale połączenia ich w jedną całość. Tak też się stało dzisiaj w jeleniogórskim szpitalu.
– To, co obecnie zostało stworzone w oddziale szpitala wojewódzkiego na zasadzie integracji dwóch oddziałów, jest wymogiem każdej placówki prowadzącej chemioterapię. Jest to standard, który obowiązuje z racji bezpieczeństwa pacjentów. To wymóg, który kiedyś musiał zostać wprowadzony, a nie wymysł lekarzy – tłumaczyła wizytująca dzisiaj w jeleniogórskim szpitalu Emilia Filipczyk-Cisarz, ordynator oddziału Stacjonarnego i Dziennego Chemioterapii w Dolnośląskim Centrum Onkologii we Wrocławiu oraz konsultant wojewódzki w dziedzinie onkologii klinicznej.
Oddział stacjonarny funkcjonuje tutaj od ubiegłego roku od września i jest to nowa organizacyjna jednostka.
Katarzyna Woźniak, ordynator jeleniogórskiego oddziału onkologii dodaje, że do tej pory pacjenci mieli podawaną chemioterapię w trybie ambulatoryjnym. W tej chwili chemioterapia podawana jest w trybie jednodniowym. Niektórzy z pacjentów po zbadaniu zostali też zakwalifikowani do programów, które wymagają hospitalizacji.
– W związku z tym, że teraz ja jestem ordynatorem tego oddziału, musiałam wszystkich pacjentów dokładnie zbadać. Odpowiadam za tych ludzi i muszę znać historię ich choroby – mówi Katarzyna Woźniak. – Nie mogę pozwolić na to, że coś się z ich zdrowiem dzieje, a ja o tym nie wiem. Niektórzy pacjenci mają obecnie zmienioną terapię i są zapisani do oddziału, a inni mają kontynuację leczenia. Ich zbadanie wymaga naprawdę ogromnej ilości pracy i czasu. Dlatego dzisiejszego badania dokonywały trzy osoby, a nie jedna. Poza tym pani oddziałowa informowała wszystkich pacjentów, że jest reorganizacja oddziału i trzeba będzie dłużej czekać. Nie było mnie jednak przy tej rozmowie i nie wiem, co dokładnie zostało pacjentom przekazane.
Ordynator onkologii zapowiada, że podobna sytuacja w jeleniogórskim szpitalu może mieć miejsce jeszcze przez dwa tygodnie, aż do czasu, kiedy wszyscy pacjenci zostaną przebadani i wpisani do kart. – Teraz zostały też zmienione zasady badań biochemicznych, i na wyniki pacjenci będą musieli czekać nawet do trzech godzin – mówi.
Niezadowolenia z powodu reorganizacji nie kryją ci, dla dobra których te zmiany miały być wprowadzone. – Nigdy wcześniej nie zdarzały się tutaj takie sytuacje, zawsze wszystko przebiegało szybciutko i bez problemów. Każdy wiedział co do niego należy, a teraz wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Było dobrze, to trzeba było to zepsuć – mówi pan Tadeusz i pozostali pacjenci.