- Witam wszystkich w V RP, to dzień wyjątkowy, więc podczas koncertu mogą dziać się cuda – zażartował na początek poniedziałkowego występu Maciej Maleńczuk, który w duecie z Wojciechem Waglewskim wystąpił na scenie Teatru Jeleniogórskiego. Słuchacze, którzy po brzegi wypełnili widownię na dużej scenie, trzy razy wywoływali na scenę artystów po występie. Do życzenia wiele pozostawiało kiepskie nagłośnienie. W wielu momentach brzmienia instrumentów zagłuszały głos wykonawców.
- To spotkanie dwóch wielkich indywidualności, którzy zaprezentowali coś co już było mi znane ale w innym świetle, jakby na nowo – powiedziała Ewelina Krzak. To niesamowite uczucie patrzeć jak dobrze znane mi utwory, jak gdyby rodzą się na nowo. Szczerze mówiąc spodziewałam się nieco innego doboru utworów, ale i tak było bardzo ciekawie.
Wśród wykonywanych utworów na wczorajszym koncercie pojawiły się znane przeboje: „Can\'t Judge Book”, „Diabeł w wiosce”, „Luty 89”, „Komu dzwonią”, „Praca na Sasach”, „Bo Bóg dokopie”, „Bal na Gnojnej”, „Piosenka męska z głosem ludzkim”, „Ring of fire”, „Who do You love”, „Biust”, „Kaczory”, „Adam” oraz przez wszystkich wyczekiwane piosenki „Koledzy” oraz „Niech żyje wojna”.
Sam Maleńczuk mówi, że ten koncert to „odgrzebywanie starych śmieci” i próba sprzedania ich na nowo. Ci, którzy jednak przybyli na koncert nie mieli takiego wrażenie. Wręcz przeciwnie za każdy wykonany utwór nagradzali wykonawców gromkimi brawami.
Premierowe nagranie nowych wersji piosenek z repertuaru obu wykonawców m.in. Antoni Radwan, czy Bóg Dokopie, blusowe covery wśród których znalazły się na przykład "Who do You love me" z repertuaru Bo Diddley oraz jeszcze przedwojenne szlagiery wypromowane przez Szwagra Kolaskę: „Komu dzwonią” i „Bal na Gnojnej” na jeleniogórskiej publice zrobiły duże wrażenie.
Podczas imprezy nie zabrakło również humoru i słów odnoszących się minionych wyborów. Jedynym niedociągnięciem były natomiast niedopasowanie nagłośnienia, które momentami zagłuszało niemal całkowicie słowa piosenek.