Listonosze wracają do pracy, ale cierpliwość klientów poczty będzie wystawiona na próbę: zaległe przesyłki trafią do skrzynek w ciągu siedmiu dni. Najbardziej narzekają ci, którzy mają firmy funkcjonujące dzięki poczcie. Okazuje się, że przez strajk sporo stracili. – Przez te kilka dni umknęło mi sporo zleceń – opowiada Magda zajmująca się sprzedażą wysyłkową kosmetyków. Nie stać jej było na opłacenie firmy kurierskiej, a interes stał.
Denerwują się także klienci sklepów internetowych. Te co prawda korzystają z usług kurierów, ale ze względu na nawał zamówień, odmawiali przyjęcia przesyłek lub odsyłali na później.
Solidarność pocztowców domagała się podwyżek płac o ponad 550 złotych na etat od stycznia. Nie zadowalało jej wynegocjowane wcześniej 400 złotych w gotówce i 400 w bonach od 1 sierpnia. Czy związkowcom udało się wywalczyć pieniądze? O tym media milczą.