O wyjeździe do Krakowa w celu zapoznania się z zastosowanymi tam rozwiązaniami opowiadała Danuta Wójcik, liderka kupców. Delegaci obejrzeli dwa największe targowiska na wolnym powietrzu, rozmawiali z krakowskimi kupcami, wymieniali się doświadczeniami. Oni już kilkanaście lat temu założyli spółkę kupiecką i bardzo dobrze na tym wyszli. Są teraz przykładem dobrego zarządzania biznesem. Nie tylko handlują na tych placach, ale także organizują imprezy okolicznościowe oraz festyny.
Wszyscy tam są zadowoleni, ponieważ kupcy mają zapewnioną stabilizację, a kupujący mają możliwość robienia zakupów nawet do godziny 20. Targowiska krakowskie podobne są wyglądem do naszego na Zabobrzu. Danuta Wójcik zwróciła uwagę na to, że tam zmieniła się mentalność, ponieważ kupcy myślą już nie tylko o tu i teraz, ale postrzegają swoje handlowanie w szerszej perspektywie.
Chcą zostawić swoje udziały, miejsce pracy dla dzieci, wnuków. Przy okazji zwróciła się do przybyłych kolegów po fachu, którzy mają już emerytury, żeby nie blokowali pomysłów ulepszenia jeleniogórskiego handlu. Wskazała także obecnym, że większość z nich jest ludźmi młodymi i w średnim wieku.
Jerzy Lenard dodał, że należy czerpać z dobrych wzorców i bardzo dobrze się zastanowić, zanim podejmie się jakąkolwiek decyzję, ponieważ handel jest w większości przypadków jedynym środkiem utrzymania tych ludzi. Krakowiacy zaproponowali jeleniogórzanom, żeby nie konkurowali między sobą, zawarli przymierze i walczyli z marketami.
Jerzy Lenard przed przejściem do drugiego punktu obrad oznajmił, że będzie rozmawiał tylko ze spółką kupiecką, w której każdy ma takie same szanse. Jeśli ten warunek nie zostanie spełniony wszelkie rozmowy zostaną zaniechane. Znowu głos zabrała D.Wójcik. Przeczytała fragment pisma, w którym dzierżawca targowiska na Zabobrzu twierdził, że jest ona osobą niewiarygodną, która założyła już spółkę.
Okazało się, że K.Wilk, o którym mowa, był na sali i zabrał głos. Sprostował to co powiedziała jego przedmówczyni i złożył kupcom swoją ofertę. Handlowcy byli nią zdziwieni i oburzeni zarazem. Byli niezadowoleni, że w ogóle przyszedł na to spotkanie. K.Wilk twierdził, że rada miasta nie zgodzi się na spółkę kupiecką.
Zastępca prezydenta odparł, że nic na ten temat nie wie. Dzierżawca powołał się na rozmowę z Hubertem Papajem. Kupcy byli coraz bardziej zdenerwowani. Handlowcy poczuli się urażeni, gdy K. Wilk powiedział: „Ja też jestem kupcem”. Po tym przestano go słuchać i bardzo licznie zebrani przeszli do podpisywania wstępnej listy. Podpisywali się pod zgodą na założenie spółki kupieckiej. Przedstawiciel Flory uspokoił zebranych mówiąc, że i tak nazajutrz każdy z nich będzie mógł się podpisać.
Kupcy, z którymi rozmawialiśmy, byli zadowoleni z przebiegu zebrania, ponieważ mogli oddać swój głos, podpisując się na liście. Nie było to pierwsze spotkanie. Mieli oni już kilka wspólnych zebrań, poza tym każde targowisko miało swoje wewnętrzne narady. Jednak przyszłość targowiska Zabobrze wciąż rysuje się niejasno.