Mimo siarczystych mrozów nie zdarzyło się jeszcze, aby jakiś ptak przymarzł do części stawu, która jest pokryta lodem. Żaden osobnik nie trafił jeszcze do schroniska dla zwierząt, a zdarzało się to w trakcie poprzednich, znacznie bardziej łagodnych, zim.
Kaczki jakoś sobie radzą, natomiast łabędzie bez pomocy okolicznych mogłyby nie przetrzymać chłodnej pory roku.
Dzięki rurze wypływowej fragment stawu nie zamarza i to właśnie tam bytują ptaki. Jeszcze jesienią, z powodu wieści związanych z zagrożeniem ptasią grypą, niewielu ludzi decydowało się na dokarmianie łabędzi. Jednak z nadejściem zimy, ta postawa się zmieniła.
Ptaki dostają głównie czerstwy chleb, ale nie gardzą też ziarnem. – Lepiej jednak nie traktować stawu jak śmietnika i nie wrzucać zwierzętom wszystkich resztek z obiadu – mówi Eugeniusz Ragiel, kierownik schroniska dla małych zwierząt.
A tak niektórzy mieszkańcy czynią.
Ornitolodzy podkreślają, że łabędzie są z natury ptakami migrującymi, ale przystosowały się do zimowania w Polsce i od kilkunastu lat nie odlatują do ciepłych krajów. – Stało się tak nie tylko z powodu serii łagodnych zim, jakie mieliśmy ostatnio, ale również dlatego, że ludzie zaczęli ptaki dokarmiać – wyjaśnia ornitolog Krystyna Zalewska.
Zdaniem ornitologów przy takiej pogodzie jak obecna, wszystkie ptaki mają utrudniony dostęp do naturalnego pożywienia. Dlatego warto sypać ziarno do karmników, ale nie można tego czynić z przesadą. Zwierzęta mogą – tak jak łabędzie – uzależnić się od pomocy ludzi i zatracić częściowo instynkt samodzielnego zdobywania żeru.