Trudno tu o przekazanie fabuły, bowiem w tradycyjnym pojęciu jej nie ma. Nie ma też intrygi, wątków, bohatera oraz innych wyznaczników tradycyjnego teatru. Jest za to potężna wymowa symboli wypisana gdzieś między wierszami odgrywanych sentencji.
Stoły i poukładane na nich krzesła. Te ostatnie dziwne – bo z wyciętymi nogami, przymocowanymi na sznurkach. Jeden z podstawowych przedmiotów towarzyszących człowiekowi przez całe życie, który właściwie nie spełnia swojej roli, bo usiąść na nim nie sposób. Wokół tych rekwizytów „bohaterowie” w to szalonej, to monotonnej pantomimie pokazują swoje emocje.
Do tego tło: „patefonowa” muzyka lat 30. i 40. przeplatana sefardyjską pieśnią i długim monologiem jednej z aktorek, która mówi to po angielsku, to po hebrajsku, to w jidysz.
W wyłowionych strzępkach zdań są słowa klucze: Auschwitz, Treblinka, obóz koncentracyjny. I cały historyczny kontekst tej „opowieści”, która – przez mur niezrozumienia – nie do wszystkich odbiorców dochodzi. Może właśnie to jest istota, że największe w dziejach męczeństwo swojego narodu rozumieją sami Żydzi?
Są też i kaci. Niemiec, który pojawia się na scenie, potrzebuje jednak tłumacza, którego wcześniej – kiedy o swoim życiu opowiadała Żydówka, nie było. – Niemcy są świetnie zorganizowanym narodem specjalistów – pada ze sceny. – Kiedy idę do piekarni, ufam piekarzowi, nie muszę iść w pole i patrzeć jak rośnie zboże – słyszą widzowie. A potem zapowiedź rewii. – Będzie muzyka, a wiecie, że najpiękniejszą muzykę skomponowali Żydzi? – pyta Niemiec.
Rewia w niczym nie przypomina varietes z kankanem. Spowolniony „taniec” pań z krzesłami, tym razem już kompletnymi, w rytm mieszanych przebojów międzywojnia i religijnych pieśni, dopełnia całości.
Po Teatrze Cinema z Michałowic można się było spodziewać czegoś niezwykłego. W „Opowieściach i pamięci” ta niezwykłość jest usprawiedliwiona zamiarem pokazania dziejowego szaleństwa II Wojny Światowej w nowym kontekście nie przekazując historii pod postacią gotowych formułek. To jednocześnie zaproszenie widza do własnej refleksji i pewnej łamigłówki: poszukiwań prawdy, której – jak wiele na to wskazuje – współczesność wciąż nie pojmuje i wielokrotnie dąży do „powtórki” z historii.
Sztuka powstała na podstawie scenariusza Moni Josef i Zbigniewa Szumskiego, który też przedstawienie wyreżyserował.