Do zdarzenia doszło w okolicach czeskiego schroniska Vosecka Bouda. Jest to nieopodal Szrenicy, po czeskiej stronie Karkonoszy. Jest to w pobliżu skały Twarożnik, a miejsce jest znane wśród niektórych turystów, gdzie podchodzą dzikie lisy i można dobre zdjęcie zrobić.
- Podchodzą bo tam dostaną od ludzi jedzenie. Apelujemy jednak o to, aby lisów i innych dzikich zwierząt nie dokarmiać - słyszymy od strażników.
Takie dokarmianie zakończyło się ostatnio źle, albowiem mały lis zaatakował karmiące go dziecko (oczywiście karmiący mają dobre intencje). Na szczęście, dzięki szybkiej reakcji, zakończyło się na podrapaniach, aczkolwiek zdarzenie wyglądało groźnie i zostało zgłoszone czeskim służbom w tamtejszym parku narodowym. Te po przybyciu na miejsce i zwabieniu lisa, musiały go odstrzelić.
- Istniało podejrzenie, że jest wściekły - słyszymy. Oprócz obrażeń (w tym przypadku były stosunkowo niewielkie) istniało także ryzyko choroby.
Po szybkim badaniu zwierzęcia w szpitalu przez fachowców pod kątem wspomnianej wścieklizny, wstępnie ja wykluczono. Co prawda po czeskiej stronie Karkonoszy nie było przypadku wścieklizny od ponad 15 lat, jednak nie można jej całkowicie wykluczyć. Dla górskich lisów nie ma granic i trzeba zachować ostrożność również po polskiej stronie.
- Pamiętajmy, że każde dzikie zwierzę nie niepokojone samo nie zaatakuje. Najlepszą więc strategią przy takim nieplanowanym spotkaniu jest powolne odejście jak najdalej od takiego zwierzęcia - mówią strażnicy parku.
Jeden z turystów, Bartosz Janczyk z Jeleniej Góry, nagrał lisa jak chodził po tarasie widokowym przy Schronisku Szrenica. Nie wiadomo, czy jest to ten sam osobnik odstrzelony przez czeskich strażników, czy też inny.