Tak jest przy wyrobiskach pocegielnianych w rejonie ulicy Orkana i Wolności. W upalne dni przyjeżdżają tam tłumy jeleniogórzan. Dobrze sytuowanych i biedniejszych. Są dobre samochody, głośna muzyka, drogie olejki do opalania i „dzika” plaża.
Ale za potrzebą panie, panowie i dzieci biegają w pobliskie krzaki. Z okazjonalnego wychodka cuchnie na kilka metrów, a ustronne miejsce wskazują potężne muchy szybujące wokół żeru.
To nie przeszkadza letnikom, którzy nieopodal robią grilla, sączą piwo i napoje, zajadają opiekane kiełbaski, grają w karty pod parasolem i dla ochłody pluskają się w gliniance.
Po niewielkim ochłodzeniu, w środę przed południem plażowiczów na wspomnianym akwenie nie zastaliśmy. Zastaliśmy za to bałagan, który po sobie pozostawili. Walają się wszędzie puste butelki i puszki, papiery, reklamówki. Ktoś opróżnił popielniczkę samochodową.
Wszystkie brudy czekają na wędkarzy, którzy – jak co roku – sprzątają brzegi swoich akwenów po sezonie. Mało który letnik zabierze śmieci do woreczka, aby wyrzucić je w domu lub do najbliższego kosza. Polski Związek Wędkarski nie postawi kubłów na odpadki, bo te zaraz zostaną zniszczone przez wandali. Zresztą, zgodnie z tablicami informacyjnymi, kąpiel w wodach związku jest zakazana. Tyle że mało kto ten zakaz respektuje, a już zupełnie nikt nie wyciąga konsekwencji z powodu jego łamania. Brudzenie także jest bezkarne.