We wrześniu br. Magdalena Wójcik skończy 40 lat i - jak mówi - zacznie nowe życie. – W sumie to już je zaczęłam. Od roku los przynosi mi mnóstwo pozytywnych rzeczy: spotykam się z ludźmi Dolnośląskiego Towarzystwa Miłośników Zabytków, którzy są dla mnie jak rodzina, spełniło się moje marzenie o własnej wystawie zdjęć – wymienia jeleniogórzanka. – Do tego czasu było mi trudno. Wyszłam za mąż mając 19 lat, więc nie miałam swojej młodości. Potem urodziły się dzieci. Najstarszy syn Kamil ma 19 lat, młodszy Marcin ma 17 lat i jest dzieckiem z porażeniem mózgowym objawiającym się dysfunkcjami ruchu. Najmłodsza Natalia ma lat 14. Poza chorobą dziecka, przeżyłam rozwód, ale nie poddałam się. Obiecałam sobie, że po 40-tce zacznę nowe życie i konsekwentnie to już przed czasem realizuję – dodaje Zwykła – niezwykła Jelonki.com.
Od szkoły podstawowej Magdalena Wójcik chciała naprawiać motocykle. – Zawsze mnie one pasjonowały, to moja wielka miłość – mówi Magdalena Wójcik. – Planowałam iść do Zespołu Szkół Technicznych „Mechanik”, ale ostatecznie poszłam do „Handlówki” i zostałam krawcową – dodaje z odrobiną żalu.
Ale i w tym zawodzie nie dane jej było pracować zbyt długo. Pani Magdalena musiała zrezygnować z pracy i zająć się niepełnosprawnym Marcinem. – Decyzja była oczywista. Wszystkie moje dzieci kocham tak samo, a Marcin jest tak niezwykły, że rekompensuje mi cały trud związany z codziennym życiem. To moje oczko w głowie, mimo że wymaga opieki 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu. W tym roku kończy Gimnazjum nr 3 i będę dla niego szukała kolejnej szkoły, bo jest bardzo zdolny – dodaje jeleniogórzanka.
Taka bezustanna opieka nad chorym dzieckiem, w pewnym momencie przyniosła zwątpienie i przytłoczyła radość życia pani Magdaleny. – Był czas, kiedy odizolowałam się do ludzi, zamknęłam się w sobie – przyznaje nasza bohaterka. I to właśnie w tym trudnym okresie jeleniogórzanka sięgnęła po aparat. – To było 12 lat temu. Pierwszym moim aparatem była „sonówka małpka” – wspomina pani Magdalena. – Pamiętam, jak poszłam „na Krzyż Milenijny”, który był jeszcze wtedy drewniany. Zrobiłam zdjęcia krzyża, ale i panoramy Jeleniej Góry, wówczas nieprzysłoniętej jeszcze przez budynki wybudowane w kolejnych latach. I wtedy poczułam, że chcę fotografować wszystko co mnie otacza. Ludzi, przyrodę, zabytki, szczegóły, ulicę. A jeśli dzisiaj nie zrobię chociaż jednego zdjęcia dziennie to jestem chora. Nie mam żadnej książkowej wiedzy na temat fotografowania, nie potrafię nazwać ustawień mojego aparatu, ale na swoich błędach uczę się robić zdjęcia w programie manualnym – opowiada jeleniogórzanka.
Co daje jej fotografowanie? – Odskocznię od codzienności, wewnętrzny spokój, odpoczynek psychiczny, satysfakcję – odpowiada nasza bohaterka. Obecnie na swoim koncie pani Magdalena ma ok. 500 gigabajtów zdjęć. Wiele z pierwszych fotografii przepadło bezpowrotnie. Z tych ostatnich, wybrała około 30 i pokazała je na swojej pierwszej wystawie w jeleniogórskiej Czekoladziarni 7 maja br.
- Kiedy Urszula Krzewińska, właścicielka Czekoladziarni zadzwoniła do mnie i powiedziała, że chciałaby pokazać moje zdjęcia, popłakałam się ze szczęścia, bo spełniło się jedno z moich marzeń – wyznaje pani Magdalena. – Moje zdjęcia charakteryzują się krzywiznami, za które nie raz byłam krytykowana. Z uśmiechem przyjmuje te słowa krytyki i odpowiadam, że to mój styl. Chciałabym zostawić pamiątkę mojej pracy dla młodszych pokoleń. By tak jak ja, odkryli, poznali i pokochali fotografię, a także wszystko co z nią związane – dodaje.
I w jakimś stopniu jej się to udało. Jedno z jej zdjęć Chojnika, zostało wykorzystane w książce „Zamki i Pałace Województwa Dolnośląskiego” Marka Gaworskiego. – W ten sposób zyskałam nieśmiertelność -śmieje się nasza bohaterka.
Poza robieniem zdjęć, Magdalena Wójcik ma jeszcze jedną pasję: muzykę heavy metalową i hard rockową. – Nie mogę sobie pozwolić na dalekie wyjazdy na koncerty, ale staram się być na tych w najbliższej okolicy, w tym na juwenaliach czy lidze rocka. Byłam też w Niemczech na koncercie zespołu Slayer – mówi.
A swoje osobiste marzenie wiąże się z swoją pierwotną miłością, miłością do motocykli. – Chciałabym, by ktoś porwał mnie na 40 urodziny w podróż motocyklem – mówi. – Sama nie prowadzę takich maszyn, wolę mieć kierowcę przed sobą – śmieje się. – A tak poważnie, to chciałabym by mój syn jakoś sobie w życiu poradził, tak jak i pozostałe dzieci. I to jest moje największe marzenie – kończy jeleniogórzanka.
Komentarz autorki:
Często trudny czas zmusza nas do szukania nowych życiowych dróg, ale i pozwala odkrywać w nas pasje i talenty. Ważne by je w porę dostrzec i otworzyć się na innych. Tak jak nasza „Zwykła – niezwykła Jelonki.com” Magdalena Wójcik. Mimo swoich życiowych problemów, jeleniogórzanka odnalazła radość życia, którą chce dzielić się z innymi. Również z tymi odrzuconymi przez społeczeństwo, którym nie robi zdjęć, ale stara się pomóc. Często zdarza się jej podejść na ulicy do osób uzależnionych od alkoholu czy narkotyków i spytać, czy nie są głodni. A tym głodnym, kupić chleb i coś do chleba, mimo że finansowo jej się nie przelewa…
Angelika Grzywacz- Dudek