Tak było w Gimnazjum nr 1 im. Tadeusza Kościuszki. Od godziny 9 szkołę zamknięto na cztery spusty, a w niej – uczniów klas trzecich, którzy musieli zmierzyć się z obszernym testem ujmującym wiedzę z zakresu nauk humanistycznych. Na rozwiązanie – dwie godziny. Otoczka to – jak zwykle – zaostrzone procedury niemal jak na maturze. Ściśle chronione testy oraz zakaz wstępu dla osób postronnych. Wszystko po to, aby uniknąć „przecieków”.
Gimnazjaliści, którzy z chwilową ulgą opuszczali szkolne mury, nie kryli, że test do łatwych nie należał. – W sumie zaskoczenie. Rozprawka o patriotyzmie, ogrom wiedzy z historii i bardzo dużo dat i wydarzeń historycznych – powiedzieli nam Kornelia Rataj, Gabriela Ratyńska i Bartosz Biesaga z „jedynki”. Młodzi ludzie przyznają, że to nie koniec stresów, a wręcz najgorsze przed nimi. Jutro bowiem będą rozwiązywać test z nauk ścisłych. Najbardziej boją się zagadnień z chemii i fizyki. Zresztą, nie bez podstaw te obawy: z wieloletnich obserwacji wynika, że druga odsłona testu zawsze sprawia więcej kłopotów, a wyniki z niej są gorsze.
W „jedynce” testowanie nie ograniczyło się tylko do trzecioklasistów. Korzystając z okazji, że w tym dniu nie ma w szkole zajęć, do egzaminu przystąpili także uczniowie klas drugich. Oczywiście tylko na próbę, aby „poczuć klimat” małej matury i zniwelować stres, który nadejdzie za rok. Drugoklasiści zmierzyli się z zagadnieniami egzaminacyjnymi po zakończeniu egzaminu o rok starszych koleżanek i kolegów. Podobny scenariusz przewidziano w tej placówce jutro i pojutrze, kiedy to uczniowie sprawdzą swoją znajomość języków obcych.
Egzamin gimnazjalny jest ważnym doświadczeniem w uczniowskiej „karierze” młodych ludzi. Od jego wyniku zależy bowiem dostanie się do wybranej szkoły ponadgimanzjalnej. Ale kto testu nie zaliczy, nie będzie musiał repetować trzeciej klasy. Warunkiem ukończenia gimnazjum jest jedynie przystąpienie do egzaminu. Można z niego zdobyć maksimum sto punktów. Trzymamy za Was kciuki!