- Niestety nasze władze PZM nie dopuściły do siebie myśli o tym, że są w Polsce również młodsi zawodnicy i po prostu nie stworzyli dla nich klasy więc całe zawody potraktowałem treningowo. Już sama organizacja zawodów wprawiła mnie w lekkie osłupienie: brak możliwości wykonania badań technicznych w przeddzień zawodów, połączenie treningów dowolnych z czasowymi i pierwszy bieg o godzinie 14:45! Zgodnie z moimi przypuszczeniami cała trasa nadawała się na cross country, a nie na motocross. Ogromne dziury, które porobiły się już po treningach oznaczały wielkie kłopoty w drugim biegu. Bezpośrednie porównanie na torze "450" i mojej "250" miało swoje przełożenie w wynikach, dwa razy 9. miejsce i pierwsze punkty w mistrzostwach strefy. Podsumowując, doskonały trening kondycyjny w "bojowych" warunkach przed zbliżającymi się mistrzostwami Czeskiej Republiki (16 sierpnia Dlouhá Loučka) - komentuje Kacper Mieszkowski.