Czwartek, 13 marca
Imieniny: Krystyny, Bożeny
Czytających: 7367
Zalogowanych: 52
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

Jelenia Góra: Mundial w Atrapie - felieton

Sobota, 10 czerwca 2006, 0:00
Aktualizacja: Sobota, 10 czerwca 2006, 14:47
Autor: TEJO
Jelenia Góra: Mundial w Atrapie - felieton
Fot. Arek
Od przedmeczowej euforii do późniejszego przygnębienia i rozczarowania: tak wyglądały emocje polskich kibiców nie tylko w Gelsenkirchen, ale i w Jazz Klubie Atrapa. Tam wspólnie oglądano mecz Polski z Ekwadorem na dużym ekranie.

Wynik kadry narodowej z rywalem określanym mianem outsidera i potrafiącym grać tylko na dużych wysokościach w swojej ojczyźnie – jak pisano o Ekwadorze w przedmeczowych raportach – już wszyscy znają.

Piłkarze z Ameryki Południowej okazali się nie do przeskoczenia przez „wunder team” Pawła Janasa. Jego zespół po boisku poruszał ze słoniowatą ciężkością, bez zgrania i pomysłu na ciekawą grę. Reprezentacja zafundowała kibicom widowisko na miarę A-klasy, choć pojechała na największą na świecie futbolową imprezę. Gdyby nie błyskotliwa, choć też nie najwyższych lotów, gra Ekwadorczyków, mecz byłby zupełnie beznadziejny.

Wiem, że łatwo jest pisać, siedząc w fotelu, a trudniej wyjść na boisko i zagrać. Ale kadrowicze za swój trud pobierają niemałe pieniądze i – podobno – piłkę kopać potrafią profesjonalnie. Z zapowiedzi wynikało, że tę sztukę opanowali niemal do perfekcji. Mieli być waleczni niczym lwy, z poświęceniem wszystkiego bronić barw narodowych i zrobić wszystko, aby inauguracyjny mecz wygrać. Co z tego wyszło – wiadomo.

Sportowym analitykiem nie jestem, ale nie zrzucałbym winy na trenera Janasa za taką postawę orłów. Ani na japońskiego sędziego, który nie uznał bramki Krzynówka po domniemanym spalonym (raczej był).
Po prostu styl, w jakim zagrała reprezentacja Polski, jest jej cechą narodową od 20 lat. Tak samo ociężale i topornie grali nasi w Meksyku przeciwko Anglii na Mundialu 1986 (3:0). I tylko szczęśliwy gol Smolarka (Włodzimierza, z którym Dariusz Szpakowski do dziś myli jego syna Euzebiusza) w meczu z Portugalią, zadecydował o wyjściu z grupy. Ale potem były baty z Brazylią (0:4). I do domu.
O nieudanej przygodzie Polaków z mundialem w Korei i Japonii już mi się nie chce pisać.

Wyczytałem, że inny snajper biało-czerwonych, Mirosław Szymkowiak, zamierza otworzyć w Krakowie salon fryzjerski, ponieważ ma upodobanie do częstych zmian koafiury. Jak widać, znalazł swoje właściwe powołanie. Może i inni profesjonaliści piłki kopanej będą otwierać własne biznesy raczej niekoniecznie związane z futbolem?

Wszystko się okaże po środowym meczu z Niemcami. "Bundestrener" (tym określeniem złotouści komentatorzy TVP określili selekcjonera naszych zachodnich sąsiadów Jurgena Klinsmanna) zapewne z wyniku Polaków w meczu z Ekwadorem się ucieszył.
Pocieszeniem dla naszych kibiców, niezależnie od wyniku spotkania z solidnymi Germanami (o ile nie zakończy się ono bezbramkowym remisem, jak mecz Polska - RFN w Argentynie w roku 1978), może być to, że nazwiska strzelców bramek zabrzmią na słowiańską nutę.

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Czy masz problem z zaparkowaniem auta pod swoim domem?

Oddanych
głosów
589
Tak, zawsze, nigdy nie ma miejsca
37%
Tak, ale czasami
21%
Raczej nie, zawsze gdzieś się "wcisnę"
9%
Nie, nigdy
33%
 
Głos ulicy
Do Jeleniej Góry przyjechaliśmy znad morza
 
Warto wiedzieć
Czy (i ile) Ukraina wytrzyma bez pomocy USA?
 
Rozmowy Jelonki
Leniwiec – już 100 koncertów w Czechach
 
112
Pożar w Mysłakowicach
 
Aktualności
Ktoś wymyślił im WC pod oknami
 
Kultura
Havel–Wałęsa: spotkanie wspominkowe w Książnicy Karkonoskiej
 
Aktualności
Leśny Bank Genów Kostrzyca pomaga chronić żubry
Copyright © 2002-2025 Highlander's Group