Poniżej historia pochodzi z czeskiego profilu Klejnoty krajów korony czeskiej.
"O ostatnim tragarzu w Karkonoszach"
Jego rodzina mieszkała w Wielkiej Upie (Karkonosze po czeskiej stronie) od wielu setek lat i w każdym pokoleniu przynajmniej jeden z synów poświęcał sie tej pięknej, ale jednocześnie bardzo ciężkiej i niebezpiecznej profesji.
Dlatego będąc wpatrzonym w swego ojca, młodszy z Hoferów już w wieku 15 lat zaczął wnosić towary na Śnieżkę. Początkowo mniejsze, ale caly czas wierzył, że kiedyś będzie taki, jak jego ojciec, Robert. Hoferowie byli bowiem przed laty pionierami osadnictwa w Karkonoszach.
Ale nadszedł koniec wojny, zaczęły sie inne czasy. Ich piękna i zadbana wioska zaczęła sie wyludniać. Do deportacji była też przeznaczona cała familia Hoferów (mieli pochodzenie niemieckie), jednak w porę któryś z czeskich urzędników zreflektowal się, że bez pracy tych sudeckich tragarzy zagrożona jest egzystencja prawie wszystkich obiektów w górach. Nikt poza Hoferami nie zapewni im ciągłości pracy na szczycie.
Oni to bowiem wnosili na swych plecach kompletnie wszystko, co jest niezbędne do funkcjonowania takich miejsc. I nie chodziło tylko o żywność; jak były prowadzone np. remonty to również noszono z dołu cegły oraz cement! Ba, nawet ... fortepian!
Wiatr zwalał z nóg
Praca tragarzy byla wówczas zaszczytnym zajęciem, z którego z dumą się wywiązywali. Tragarze chodzili na Śniezkę przez sześć dni w tygodniu, niedziele pozostawiając dla rodziny i kościoła.
Wprawny tragarz potrafił wejść z dołu na Śnieżkę w ciągu 4 godzin. I to z towarem. Zimą ta droga wydłużała się do ponad 6 godzin. Przy silnych, śnieżnych wichurach niektóre odcinki pokonywali ... na czworaka, a czasem - jak wspominał Helmut - nawet i pełzając.
Po wojnie pozwolono więc wspaniałomyślnie, aby Hoferów nie wysiedlać. W ten sposób rodzina Helmuta pozostała w Wielkiej Upie, do której przybywali powoli ich nowi, czescy już sąsiedzi.
Po żółtaczce już nie wrócił do sił
W pracy sudeckich tragach pomogła budowa kolei linowej na Śnieżkę. Było to tym bardziej na rękę młodemu Hoferowi, bowiem w 1950 roku przeszedł ostrą żółtaczkę, po której już nie miał takiej wydolności jak kiedyś.
Ostatecznie w 1953 r. zakończył karierę tragarza. W nieodległych zakładach tekstylnych zaczął pracę jako elektryk, którą wykonywał aż do czasu przejścia na emeryturę. Jego ojciec pracował jako tragarz aż do 1961 r.
Teraz są zawody
Ostatnim celem i zadaniem, które wyznaczył sobie w życiu Helmut Hofer, było oznakowanie dla potomności najstarszej trasy sudeckich tragarzy, która prowadziła od Wielkiej Úpy przez Růžovou Horu aż na Śnieżkę.
Obecnie ta 6,5-kilometrowa trasa jest miejscem corocznych zawodów tragarzy w jak najszybszym wejściu na szczyt.
Film: Idnes.tv
Sam Hofer zmarł w wieku 88 lat, w swoich ukochanych swoich ukochanych górach cztery lata temu, w 2021 roku.
O tragarzach w Karkonoszach pisaliśmy kilkakrotnie.
Czytaj więcej:
Od lektyki do Pendolino
Czytaj więcej:
O przewodnikach i tragarzach