Tego dnia nie było mowy o lenistwie i czy wygodzie. Niektórzy, by dojechać pod teatr, spod którego odjeżdżały autobusy do Krakowa wynajęte przez Urząd Miasta w Jeleniej Górze, musieli wstać o trzeciej, a nawet o drugiej w nocy.
Wiele osób na miejscu było już pół godziny przed czasem, wielu obudziło się dzisiaj bez budzików. Ci, którzy zdecydowali się pojechać na pogrzeb Pary Prezydenckiej, wiedzieli, że nie będzie łatwo, że podróż będzie męcząca a na miejscu będzie tłum ludzi, że być może nawet nie zobaczą ceremonii pogrzebu, ale nie to było dla nich najważniejsze.
– Nieważne, że nie będziemy widzieli samego pogrzebu, Prezydenta i Jego Małżonki. Liczy się duch. Warto się poświęcić dla tych ludzi, bo oni za nas życie oddali. Ja bardzo biłam się z myślami czy jechać czy zostać w domu i oglądać ceremonię pogrzebu w telewizji, ale wiedziałam, że jeśli nie pojadę będę miała wyrzuty sumienia do końca życia – mówi Zofia Dziedzic.
Wątpliwości co do wyjazdu nie miał też Eugeniusz Surma z Pilchowic.
– To nieważne, czy będziemy daleko czy blisko trumien. Liczy się fakt, że się tam będzie i atmosfera. To jest oddanie hołdu i pokłonu tym ludziom. Tradycje, które nasi rodzice piastowali, śp. Prezydent przekazywał dalej, na młodzież, na nas, był mądrzejszym człowiekiem od nas. Chcemy by było to kontynuowane, by Polska nie ginęła, żeby się rozwijała, by była samodzielna mocna i by się z nami liczono na świecie, a nie, żeby nas ciągano, jak to było przez ostatnie 70 lat. Mamy jedną Polskę, mieliśmy jednego Prezydenta. Jedziemy, by oddać Mu ostatnią cześć – mówił.
Hołd śp. Prezydenckiej Parze oddają również w Krakowie Magdalena Mukiam i Mateusz Karmelita, studenci z Jeleniej Góry, którzy pojechali by przeżyć tę tragedię z rzeszą innych ludzi.
Dla wyjeżdżających nieważne było też miejsce pochówku śp. Prezydenckiej Pary. Nieistotna była godzina pogrzebu, cena przejazdu na miejsce czy sposób dotarcia na miejsce.
– Decyzję o wyjeździe podjęłam jak tylko wyznaczono miejsce i datę pogrzebu. Gdziekolwiek by to było, prostu wiedziałam, że muszę tam być. Jedziemy, żeby oddać hołd śp. Prezydentowi i jego małżonce, czujemy się Polakami i uważamy, że w tym momencie powinniśmy być w Krakowie na pogrzebie wszyscy razem. Tym wyjazdem chcemy pokazać jedność, że wszyscy jesteśmy Polakami, że jest to nasz Prezydent, nasz Kraj, nasza Ojczyzna. Ten człowiek walczył o naszą wolność, o pamięć o Katyniu, chcemy to upamiętnić, uczcić – mówiła pani Marta.
– Jedziemy z potrzeby serca, po za tym, jeśli jadą tam wielcy tego świata, to jak my Polacy, moglibyśmy tam nie pojechać. Może chociaż na koniec nasze miasto stanęło na wysokości zadania, bo byliśmy zawiedzeni, że w wielu miejscach flagi nie były wywieszone, tym bardziej, że w naszym mieście jest al. Wojaka Polskiego, a w tej katastrofie zginęło wielu wielkich ludzi polskiego wojska. Jak widać, są jednak w Jeleniej Górze patrioci i z radością jedziemy oddać hołd sp. Parze Prezydenckiej – dodała inna uczestniczka.
Na tą niełatwą wyprawę zdecydowała się również 12 letnia Wiktoria Ochmańska, która spod teatru wyjechała ze swoją mamą, Alicją. Na pytanie dlaczego jedzie do Krakowa, odpowiada krótko: – z potrzeby serca.
Spod teatru odjechały dwa autobusy. Ich pilotami zostali Zbigniew Sobierajski (autokar A) i Mariusz Sieradziński (autokar B).
– Najtrudniejsze zadanie jako piloci będziemy mieli w Krakowie, żebyśmy tam wszyscy dotarli , bo nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak to będzie wyglądało. Poza tym trzeba będzie po uroczystości zebrać tych wszystkich ludzi, by nikt się nie zgubił tłumie. Nie mieliśmy wątpliwości, że powinniśmy tam pojechać – mówili piloci przed wyjazdem.
Wyjazd spod teatru planowany był na godzinę 4.00 rano. Autokary odjechały jednak niemal pół godziny później. Dwójka z wpisanych na listę osób zaspała. Kiedy pilot jednego z autobusu zadzwonił do nich, rozmówca półśpiącym głosem prosił, by delegacja chwilę na nich poczekała.
– Będziemy za dziesięć minut – dodał. Ostatecznie autobus zabrał ich spod stacji Statoil. Inna jeleniogórzanka, która przyjechała na miejsce odjazdu autobusów do Krakowa na czas, musiała z wyjazdu zrezygnować. Otrzymała bowiem informację, że jej matka w poważnym stanie trafiła do szpitala .
Jeszcze nie wiadomo, kiedy jeleniogórska delegacja wróci do Jeleniej Góry, o tym zadecyduje przebieg uroczystości oraz techniczne kwestie związane z wyjazdem z Krakowa.