- U dzieci i nastolatków zmiany rozwojowe wpływają na rytm dobowy funkcjonowania całego organizmu. Jest on przesunięty (w zależności od wieku) średnio o dwie godziny w ciągu doby. Inaczej funkcjonuje organizm 8-latka w drugiej klasie, a inaczej 13-latka w siódmej klasie. Są to fakty uwarunkowane naturalnym rozwojem.
- Oboje jednak są zmuszeni do przychodzenia do szkoły na godz. 8 rano.
- Tak. Z rozmaitych badań wynika, że rozpoczynanie lekcji przez najmłodszych o godzinie 8 jest nieefektywne i można je porównać z rozpoczynaniem pracy przez osobę dorosłą o godz. 5 rano. Trudno o takiej porze być w pełni wydajnym intelektualnie i tryskać energią. Nie jest brany pod uwagę fakt, że dopiero podczas dojrzewania zegar biologiczny nastolatków zazwyczaj przesuwa się o parę godzin do przodu.
- Czyli można przyjąć, że duża część uczniów w szkołach przez kilka godzin jest śpiąca i tylko w części przyswaja to co słyszy na lekcjach?
- W dużym uproszczeniu można by tak przyjąć. Badania prowadzone nad optymalną ilością snu dla dzieci w wieku szkoły podstawowej wielokrotnie wykazały, że potrzeba im ok. 10 godzin snu. Ta ilość zmniejsza się powoli z wiekiem. Można przyjąć, że dopiero na studiach ta ilość spada do powszechnie przyjmowanych za normę ok. 8 godzin dziennie.
- To faktycznie duża sprawa i wymaga raczej systemowego podejścia.
- To rzeczywiście trudna sprawa. Dlatego np. w Stanach Zjednoczonych sukcesywnie wprowadza się reformy rozpoczynania pierwszej lekcji w okolicach godziny 9. Badania pokazały, że 40 minut „opóźnienia” zajęć wystarczyło, by poprawiły się wyniki w nauce, a częstość wypadków na drogach powodowanych przez małoletnich kierowców obniżyła się aż o 60%. Wprowadzenie podobnego rozwiązania w Japonii w formie eksperymentu pokazało z kolei, że o 30 % wzrosła średnia ocen.
Obowiązek szkolny wprowadzono w 1717 roku i obejmował dzieci od 5 do 14 roku życia. Po kolejnych 100 latach został nieco zmodyfikowany, ale uczniowie i tak byli w nim na... ostatnim miejscu. Zamysł wówczas był taki, że szkoły mają kształtować przyszłych żołnierzy, robotników i urzędników. Wielu powie, że do dziś w szkołach publicznych niewiele się zmieniło. I może mieć rację, albowiem od 200 lat polskie szkoły przechodzą tylko kosmetyczne i powierzchowne zmiany.
To Prusacy 200 lat temu wymyślili, aby szkoła przyzwyczajała dzieci tylko do powtarzalnej pracy, uczyła poszanowania hierarchii i prawie absolutnego posłuszeństwa. Wszystkie dzieci w całym kraju miały się uczyć tego samego i w identyczny, prosty sposób. Czy przez te lata do dziś wiele się zmieniło? Obecny system edukacji publicznej w Polsce jest nadal prosty i siermiężny - podstawówka, szkoła średnia, studia. Jakiekolwiek zmiany można niestety wprowadzać tylko na własną rękę i bez wsparcia państwa (np. szkoły prywatne, studia podyplomowe czy MBA).