W porozumieniu z proboszczem parafii św. Jana Apostoła i Ewangelisty, Krzysztofem Kowalczykiem, Michał Gawełczyk otworzył jadłodajnię w nieużywanej od trzech lat kaplicy.
– Ponieważ obok powstał kościół, kaplica nie była już potrzebna. Pomysł na wykorzystanie budynku wymyślił ksiądz biskup Stefan Regmunt podczas jednego z opłatków dla osób niepełnosprawnych. Założeniem tego przedsięwzięcia było stworzenie wielofunkcyjnej sali z możliwością prowadzenia gastronomii, głównie po to, by obiekt służył społeczności lokalnej.
Można więc organizować tu konferencje, zebrania, szkolenia, wesela, chrzciny, komunie, różnego rodzaju uroczystości rodzinne oraz coroczne spotkania opłatkowe. Budynek pomieści około 100 osób, jak na razie mamy 50 miejsc siedzących. Parafia była odpowiedzialna za doprowadzenie prądu, sanitariatów i dobudowanie kuchni, a ja wyposażyłem wnętrze w stoły, krzesła oraz zaplecze kuchenne. Musimy dokończy jeszcze wystrój i jesteśmy w trakcie wykonywania ogrzewania. - powiedział Michał Gawełczyk.
– Sprzedawane są tu niedrogie posiłki. Cały obiad kosztuje jedynie 10 zł. Nie mam ustalonego menu. Codziennie serwujemy inne danie, więc klienci mogą mieć pewność, że obiad jest świeży. Wczoraj posiłek składał się z zupy pieczarkowej, pieczonego udka z kurczaka, porcji ziemniaków oraz dwóch surówek, dzisiaj serwujemy zupę fasolową i pieczony schab w sosie, oczywiście z ziemniakami oraz zestawem surówek – dodał.
Jadłodajnia otwarta jest dopiero od ponad tygodnia a już ma wielu zwolenników.
- Z dnia na dzień przychodzi coraz więcej klientów. Od poniedziałku do piątku w godzinach 12.00 – 17.30 wydawany jest codziennie inny obiad, który składa się z zupy, drugiego dania, w postaci mięsa, ziemniaków i zestawu surówek oraz herbaty – poinformował Kacper Gawełczyk, kelner.
Jak twierdzą klienci pomysł jest całkiem niezły. - Przychodzę tu już od tygodnia i za każdym razem obiad był bardzo dobry, a porcje duże. Gdyby nie zorganizowano tu domowych posiłków budynek stał by pusty, nie widzę więc nic zdrożnego w tym, by w starej, kaplicy funkcjonowała stołówka z pysznymi, domowymi obiadami – wyznała pani Elżbieta jedząca właśnie ciepłe danie razem z córką. Na obiady przychodzi zarówno młodzież, jak i osoby starsze.
– Obiady są smaczne, cena dobra, miła obsługa, domowe jedzenie. Uważam, że jest to dobry pomysł na wykorzystanie nie użytkowanej już kaplicy. Tym bardziej, że na Zabobrzu III nie ma miejsca, w którym można by spokojnie i niedrogo zjeść obiad o takiej porze – powiedział Tadeusz Kozak, z Zabobrza.
Właściciel “Domowych obiadów” już 30 lat zajmuje się prowadzeniem gastronomii. Prowadził restaurację w hotelu Orlinek, w hotelu Biały Jar w Karpaczu oraz Kawiarnie w Teatrze. Dziś zaprasza również na smaczne i niedrogie obiady do “Baru na górze”, który znajduje się w Domu Handlowym, tak zwanym starym “Domu Dziecka”.