Niskie temperatury, żywcem wzięte z katastroficznego filmu „Pojutrze”, to utrapienie dla wszystkich. Patrole policji wyczulone są na osoby samotne i bezdomne, zwłaszcza po zapadnięciu zmroku. Im najbardziej zagrażają mrozy. Ale lekkomyślnych nie brakuje. Już wczoraj policjanci pomogli pijanemu w sztok człowiekowi, który zasnął na przystanku. Wyprowadzono też jednego jeleniogórzanina z altanki na jednym z ogródków działkowych. Mężczyzna zamierzał spędzić tam noc ogrzewając się… świeczkami. Na noc zostały otwarte dworce autobusowy i kolejowy, a administratorzy zostali pouczeni, aby nie przepędzać stamtąd bezdomnych.
W autach, które stoją pod chmurką, zamarza paliwo i wysiadają akumulatory. Kierowcy robią wszystko, aby wyjść z opresji. Nierzadko wynikają z tego dodatkowe kłopoty. Dziś rano przy ul. Wynalazców jeden ze zmotoryzowanych doprowadził do samozapłonu swojego samochodu. Pomogła straż pożarna.
Kłopoty z odpaleniem autobusów mają kierowcy Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego. Paraliżu jednak na szczęście nie ma. Jedną z najskuteczniejszych metod zapobiegania takim sytuacjom jest wcześniejsze sprawdzenie stanu technicznego akumulatora i jego mocy. Trzeba za to zapłacić około 15 złotych, a cały przegląd trwa około 5 minut.
– Inne sposoby ochrony akumulatora podczas mrozów to wykręcenie go na noc z samochodu i trzymanie w ciepłym pomieszczeniu – mówi Adam Marciocha z jednego z warsztatów w Jeleniej Górze.
Takie rozwiązania można stosować przede wszystkim w autach starego typu, gdzie odłączenie akumulatora nie powoduje utraty ustawień fabrycznych. Należy też za każdym razem sprawdzić czy klamry akumulatorowe nie są zaśniedziałe.
Tym, którzy akumulatora wykręcić nie mogą pozostaje jeszcze inne rozwiązanie. W sklepach motoryzacyjnych zamówić można specjalne etui na samochodowe baterie.
Przed próbą odpalenia auta i przekręceniem kluczyka w stacyjce warto też sprawdzić czy wyłączone są radio, ogrzewanie czy nawiew na tylną szybę, które przy słabej mocy powodują całkowite rozładowanie się akumulatora. Trzeba dbać, by podczas mrozów w samochodzie było jak najwięcej paliwa. W sklepach motoryzacyjnych dostępne są specjalne płyny, które dolewa się do benzyny. Łączą one śladowe ilości wody z paliwem i umożliwiają jego spalenie.
Po kilka interwencyjnych telefonów od mieszkańców odbierają strażnicy miejscy w sprawie przymarzniętych łabędzi na stawach. – Za każdym razem na miejsce wzywamy pracownika schroniska dla małych zwierząt, który pomaga nam uwalniać zwierzę i zabiera go do placówki – mówi mł. insp. Grzegorz Rybarczyk, rzecznik SM.
Problem w tym, że po ostatnich mrozach coraz bardziej zmniejsza się powierzchnia wody, po której ptaki mogłyby się poruszać, przez co coraz więcej sztuk wchodzi na powierzchnie lodu i przymarza. Dlatego mieszkańcy apelują do służb porządkowych o systematyczne skuwanie lodu, ale to nie jest jednak takie proste: brak odpowiedniego sprzętu. – Nie mamy żadnej drabiny, pontonów czy łódki, którą nasz pracownik mógłby podpłynąć i skuć ten lód – mówi Jan Pałka, wiceprezes MPGK w Jeleniej Górze – a jedyną jednostką, która takim sprzętem dysponuje jest straż pożarna.
W Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej usłyszeliśmy jednak, że strażacy mają możliwość wyjeżdżania tylko do interwencji, a nie doraźnego skuwania lodu w ramach profilaktyki. Jeśli natomiast lód nie stanowi dla ludzi żadnego zagrożenia, łabędzie będą musiały sobie dać radę same.
Wszystko wskazuje na to, że miniona noc była ostatnią z serii bardzo mroźnych. Zima wprawdzie nie odpuści, ale wskazania termometru nie spadną na razie poniżej 20 kreski. Wszystko wskazuje też na to, że jutro wrócą do szkół uczniowie w gminie Stara Kamienica. Dziś z powodu niskich temperatur zajęcia odwołano.
A do rekordu zimna w stolicy Karkonoszy i tak daleko. 10 lutego 1956 roku było w Jeleniej Górze minus 36, 6 stopni Celsjusza.