- Zdrowie dopisuje, noga dokucza jeszcze, ale mam dużą motywację. Praktycznie od trzech miesięcy stopniowo wracam do treningów, muszę się w końcu przełamać, ćwiczę co raz intensywniej. Szkoła odpowiednio o wszystko zadbała, miałam nauczanie indywidualne, dzięki któremu udało mi się sporo nadrobić. Stopniowo od kiedy mogłam zacząć choć trochę stawać na nodze zaczęłam trenować. Początkowo na rowerze stacjonarnym, później siłownia, obecnie już mogę biegać. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie uda mi się pojechać na jakieś zawody i spełniać się w tym co robię, bo lubię to, chociaż się teraz trochę boję, chcę na sanie wsiąść. W głębi duszy marzą mi się prawdziwe igrzyska, wierzę w to że podołam wszystkiemu i osiągnę swój cel - powiedziała Natalia Biesiadzka.
- Moja przygoda z sankami zaczęła się dość niespodziewanie. Nigdy bym nie pomyślała, że będę uprawiać taki sport jak saneczkarstwo. Grałam kiedyś w koszykówkę i jak z niej zrezygnowałam musiałam się czymś zająć, zaczęłam chodzić na SKS do trenera Poniatowskiego i już tak się wszystko potoczyło, że trafiłam na treningi saneczkarstwa. Później w lutym 2010 r. miałam pierwsze zawody, które odbyły się u nas w Karpaczu. I pierwszy mały sukces, a raczej duże szczęście, bo z koleżanką zajęłyśmy 3 miejsce w konkurencji dwójek juniorów młodszych na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży. W sezonie 2010/2011 pojechałam pierwszy raz na prawdziwy lodowy tor, do łotewskiej Siguldy. I wtedy dopiero naprawdę się w to wszystko wciągnęłam. Sezon zakończyłam trzecim miejscem na OOM, która odbyła się w Krynicy-Zdrój. Nie byłam z wyniku zadowolona, bo liczyłam na więcej. We wrześniu 2011 roku poszłam do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Karpaczu, gdzie trenuję pod opieką trenera Tomasza Koćmierowskiego i trenera Przemysława Pochłóda. W sezonie 2011/2012 zostałam powołana do kadry olimpijskiej na I Zimowe Igrzyska Olimpijskie Młodzieży – Innsbruck 2012. Musiałam spełnić warunek udziału w trzech Pucharach Świata, więc udało mi się jako całkowity laik pojechać na puchary do Stanów Zjednoczonych, Kanady i Innsbrucka. W USA zajęłam 10 i 11 miejsce, w Kanadzie nie udało mi się ukończyć zawodów, a w Innsbrucku 22 miejsce. W styczniu odbyły się igrzyska, które uważam za swój największy sukces, zajęłam 12 miejsce indywidualnie i 10 miejsce w drużynie razem z Jakubem Kowalewskim, Jakubem Firlejem i Mateuszem Woźniakiem. Po Innsbrucku w Niemieckim Winterbergu odbyły się Mistrzostwa Europy, które także uważam za udane bo uplasowałam się na 18 miejscu oraz Oberhof, w którym niestety po problemach na torze zajęłam 22 miejsce. I nieszczęsne Mistrzostwa Świata w Koenigssee - podobno jeden z najtrudniejszych torów w Europie. Wypadek, kontuzja i wykluczenie mnie na dłuższy czas z treningów - opowiedziała nam o swojej dotychczasowej karierze młoda saneczkarka.
Pierwsze ślizgi Natalia zaliczy we wrześniu na sankorolkach w czeskiej Smrzovce, a na lodzie najprawdopodobniej spróbuje swoich sił w październiku. W świecie sportu jest wiele przykładów, że po ciężkiej kontuzji można wrócić do wysokiej formy. Natalii Biesiadzkiej życzymy szybkiego powrotu do formy, a w przyszłości startu w wymarzonych Igrzyskach Olimpijskich.