Przed nadchodzącym sezonem turystycznym można być pełnym obaw, co do bezpieczeństwa gości, którzy odwiedzą stolicę Karkonoszy. W ubiegłym roku do kradzieży torebek, plecaków z dokumentami w centralnym punkcie miasta dochodziło w biały dzień. Na szwank może być także narażone bezpieczeństwo samych jeleniogórzan.
Złodzieje nic sobie nie robią z przestarzałego monitoringu. Co z tego, że kilka kamer umieszczonych na ratuszu przekazuje kiepskiej jakości obraz z placu do dyżurki Straży Miejskiej? Swoim zasięgiem nie obejmują całego placu, a zwłaszcza arkad, pozostających wymarzoną kryjówką dla bandziorów.
Pod koniec sierpnia ofiarą przestępców padła Niemka. Rabusia złapał pragnący pozostać anonimowy świadek zdarzenia i wezwał funkcjonariuszy. Wcześniej przy ratuszu obrabowani z plecaków z cenną zawartością zostali angielscy turyści. Złodziei szybko zatrzymała policja. Często dochodzi tu do kradzieży na wyrwę.
Bandy opryszków składają się najczęściej z kilku osób. Najpierw bacznie obserwują zagraniczne wycieczki. Później wybierają ofiarę. Jeden rabuś kradnie i szybko ucieka z łupem. Aby odwrócić uwagę, w przeciwnym kierunku ucieka kolejny człowiek. Potem znikają w bramach kamienic w podcieniach placu i w okolicznych uliczkach: tak wygląda scenariusz przestępstw, do których dochodzi niemal pod oknami gabinetów najwyższych rangą samorządowców.
Policja i Straż Miejska czuwają, ale obawiają się, że taki scenariusz może się powtórzyć. Tym bardziej, że wandale wciąż dają o sobie znać nie tylko na placu Ratuszowym, ale na całym śródmiejskim trakcie. Ostatnio porysowali ostrym narzędziem witryny sklepowe. Niemal codziennie bazgrzą farbą w spreju po sklepowych elewacjach.
Jeleniogórzanie chcieli, aby na placu Ratuszowym powstał mały komisariat policji. Jednak skończyło się tylko na pomyśle.
Miasto od kilku lat zapowiada montaż nowego monitoringu wizyjnego nie tylko przy ratuszu, ale na całym śródmiejskim trakcie oraz terenie przy kościele garnizonowym. Ale na inwestycje wciąż brakuje pieniędzy. Szacowane koszty to około dwóch milionów euro.
Wszystko wskazuje na to, że troska o instalacje nowoczesnych kamer z odpowiednim systemem wizyjnym spadnie na barki samorządowców przyszłej kadencji.