Zdaniem niektórych jeleniogórskich kierowców jeżdżenie na takich blachach, choć zabronione, jest powszechne. Z tej możliwości korzystają głównie ci, którym legalne numery skradziono.
– Wyrobienie blach w zakładzie rzemieślniczym jest tańsze. No i nie trzeba stać w tasiemcowych kolejkach – mówi pan Paweł, który korzysta z fałszywek i z oczywistych powodów prosi o niepodawanie nazwiska.
Kłopotem jest jedynie brak hologramu, ale i z tym kierowcy sobie radzą. Wystarczy lewą blachę trochę przybrudzić lub przekleić hologram z jakiegoś produktu, żeby widać było, że jest.
Żeby oficjalnie wyrobić nowe numery rejestracyjne, trzeba nie tylko wystać się w kolejkach w wydziale komunikacji, ale zapłacić również ponad 150 zł. – W moim przypadku czekają mnie jeszcze wizyty w banku, który dał mi kredyt na auto, z którego tablice skradziono. A tak prawie na poczekaniu mam nową tablicę ze starymi numerami. I gra – mówi pan Paweł.
Właściciele punktów, w których można wyrobić sobie nowe tablice rejestracyjne, proszą klientów o dowód osobisty i spisują dane. Ale nie pytają, w jakim celu tablice będą używane. – Choć posługiwanie się takimi tablicami jest niezgodne z przepisami, nie ma przepisu, który zabraniałby ich wytwarzania – rozkłada ręce operacyjny funkcjonariusz policji.
Ale jeśli patrol drogówki przypatrzy się dokładnie tablicy i wykryje brak hologramu, to ma prawo zatrzymać dowód rejestracyjny prowadzącego auto. – Wtedy jego posiadacz będzie musiał odwiedzić wydział komunikacji i wyrobić sobie legalne blachy oraz nowy dowód rejestracyjny.
Zdaniem policjantów zjawisko może być groźne. – Złodziej może wyrobić sobie dowolne numery i kraść paliwo na stacjach benzynowych. O innych przestępstwach nie wspomnę – powiedział nasz rozmówca.