JELENIA GÓRA: Od Annasza do Kajfasza z latarniami
Aktualizacja: 8:19
Autor: Angela
O sprawie już pisaliśmy dokładnie rok temu. Wówczas wymienione latarnie nie działały ponieważ miasto i spółdzielnia Fampa toczyły spór o to, z jakiego źródła mają być one zasilane. Po naszej interwencji, w końcu spółdzielnia ustąpiła i pozwoliła na podłączenie lamp do swoje skrzynki, bo miasto nie posiadało w okolicy własnego źródła zasilania. Niestety dwa miesiące temu problem znowu powrócił.
- Mieszkam przy ulicy Wolności 309. Rok temu Jelenia Góra dostała dotację na oświetlenie miasta. Przy moim bloku postawiono 4 nowe latarnie. Dwa miesiące trwał spór o to, do jakiej sieci miały być podłączone. Teraz dwa kolejne miesiące czekamy na wymianę przepalonych żarówek – mówi Marcin Dudek, mieszkaniec.
– EnergiaPro twierdzi, że latarnie są na gwarancji i usterkę powinien usunąć zarząd
dróg i mostów. Pracownicy urzędu twierdzą jednak, że na żarówki nie ma gwarancji. Spór trwa, a my mieszkańcy cierpimy, bo wracając do domu musimy używać latarek, żeby nie połamać sobie nóg. Gdyby unia widziała, jak marnowane są jej pieniądze – dodaje mieszkaniec.
Próbowaliśmy ustalić, kto jest odpowiedzialny za niedziałające latarnie. Okazało się, że nie ma winnych, a usterka jest wyjątkowo tajemnicza. Ewa Styczyńska z Energii Pro w Jeleniej Górze potwierdzała nam słowa pana Marcina, twierdząc, że firma nie ponosi żadnej odpowiedzialności za ciemności, z jakimi muszą się codziennie zmagać mieszkańcy, bo latarnie są na gwarancji.
Dodała też, że brak światła najprawdopodobniej nie jest wynikiem spalonych żarówek, ale wypięcia latarni z zasilania lub innej awarii. Prawdopodobną przyczynę awarii w postaci wypięcia lamp z zasilania spółdzielni Fampy podejrzewał też zarząd dróg i mostów, którego pracownicy bezradnie rozkładali ręce.
– Będziemy rozmawiać z władzami spółdzielni. Jako miasto nie mamy w tym rejonie żadnego własnego źródła zasilania, a jego stworzenie wymaga czasu na uzyskanie stosownych zezwoleń i oczywiście pieniędzy, których teraz nie mamy. Była jednak słowna umowa, że jeśli część terenu Spółdzielni Fampy jest oświetlane ze źródeł miasta, to Fampa udostępni nam podłączenie latarni przy Wolności 307 – 309. Nie wiemy, co się tam obecnie stało, być może są to oszczędności spółdzielni – usłyszeliśmy w zarządzie dróg i mostów.
Tymczasem Czesław Wychowanek, kierownik Spółdzielni Mieszkaniowej „Fampa” stanowczo zaprzecza wypinaniu ze źródeł zasilania latarni, o które toczy się spór. Mówi, że odłączanie światła swoim lokatorom, byłoby nielogiczne.
– Nasza spółdzielnia nigdy nie prowadziła takiej polityki i nigdy prowadzić nie będzie. O przyczynę usterki trzeba natomiast zapytać zarząd dróg i mostów, miasta, albo firmy ISPA, która wymieniała latarnie – mówi.
– Z tym oświetleniem jest coś nie tak. Do nas też przychodzili lokatorzy i zgłaszali problem, my natomiast przekazywaliśmy go dalej. Ostatni raz interweniowałem w tej sprawie w miniony piątek. Wówczas obiecano mi, że awaria zostanie usunięta. Wczoraj specjalnie wieczorem sprawdziłem sprawę, latarnie pięknie świecą - dodaje.
Takim sposobem o przyczynie usterki się nie dowiedzieliśmy. Grunt, że mieszkańcy mają oświetlone podwórza. Pytanie tylko ...na jak długo?