Woda dostała się na teren oczyszczalni w sposób nagły, mimo ze obiekt był zabezpieczony do poziomu powodzi z 1997 roku. Tym razem jednak sforsowała wały i miejscami na terenie obiektu jej poziom wynosił nawet 3 metry. W wyniku powodzi nie zostały zalane: osadnik wstępny, piaskownik i kraty wstępne oraz bioreaktory i osadniki wtórne. Udało się tez przywrócić zasilanie energii elektrycznej obiektu.
Najistotniejsze w tej chwili dla nas jest uruchomienie przepompowni głównej - mówi Robert Wójcik, dyrektor techniczny spółki Wodnik. - Udało nam się wydobyć dwie pompy, które lada chwila pojadą do serwisu, bo wymagają osuszenia i konserwacji. Kolejna pompa jest sprawna i kawałek po kawałku będziemy uruchamiać układ technologiczny oczyszczalni. Mamy nadzieje, że do końca października uda nam się w jakimś ograniczonym zakresie przywrócić sprawność obiektu. Niestety mamy uszkodzonych bardzo wiele urządzeń z zakresu gospodarki osadowej. Ich naprawa potrwa tygodnie, a może i dłużej. Uszkodzeniu uległa też sterownia oczyszczalni kontrolująca działanie oczyszczalni. Zalana została główna rozdzielnia. To będzie wymagało przeprojektowanie bo lokalizacja ich w tym miejscu tych urządzeń nie jest najlepsza.
Oczyszczalnia w tej chwili nie pracuje ale aby ograniczyć oddziaływanie ścieków na środowisko są one od kilku dni ozonowane. Na terenie oczyszczalni pracuje ozonator, który był wykorzystywany podczas awarii w wodociągach w Warszawie. Ozonator niszczy w ściekach wszystkie bakterie i do rzeki trafia materiał czysty biologicznie i nie zagraża rybom i innym organizmom. Na komorze końcowej założono siatkę, która wyłapuje większe elementy stale zawarte w ściekach, które normalnie zatrzymywane byłyby na kracie. W tym samym celu strażacy założyli w korycie rzecznym rękaw absorpcyjny.