Pełnomocnik „Cyperusa” nabijał w butelkę swoich znajomych, u których najpierw wzbudzał zaufanie. Oskarżony pełnomocnik od 4 września 2000 do 28 czerwca 2001 jako osoba faktycznie zajmująca się sprawami majątkowymi firmy w Wałbrzychu o tej samej nazwie, udzielił spółce sześciu pożyczek na łączną kwotę 3.710.000 zł z oprocentowaniem rocznym wynoszącym 150 procent.
Niebagatelną „sumkę” pozyskał natomiast z kredytu zaciągniętego ze stuprocentowym oprocentowaniem rocznym u Małgorzaty i Jerzego W. Pieniądze przeznaczył na spłatę własnych zobowiązań wobec wcześniejszych kredytodawców.
Odsetki naliczane były od momentu zawarcia umowy zamiast od momentu uruchomienia poszczególnych transz pożyczek. Jednak to nie koniec „przekrętów”, jakich dopuścił się Marian K.
W 2002 roku by uniemożliwić zajęcie majątku firmy na poczet wcześniejszych zadłużeń, sprzedał on majątek firmy za niecałe osiem procent jego realnej wartości. Naciągania i oszukiwania ludzi i firm z nim współpracujących nie zaprzestał nawet po ogłoszeniu upadłości spółki.
– To wyrafinowany i zły człowiek – mówi jeden z byłych pracowników Fabryki Papieru Cyperus w Jeleniej Górze. Marian K. pił razem z pracownikami w godzinach pracy, a jak pół godziny później szczuł ich swoim psem – wspomina.
Wszyscy uważali go za wariata, ale to wyrafinowany człowiek, który szedł do celu po trupach z przekonaniem, że ujdzie mu to na sucho. Czuł się jak bóg. Mam nadzieję, ze w końcu odpowie za wszystkie „przekręty”.
W najbliższym czasie Marian K. stanie przed Sądem Okręgowym w Jeleniej Górze. Odpowie za niegospodarność, liczne oszustwa i utrudnienie w dochodzenia roszczeń przez poszkodowanych. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia.